» Blog » Zgwałcony Fandom
28-03-2014 21:03

Zgwałcony Fandom

W działach: Fandom, RPG | Odsłony: 4866

Zgwałcony Fandom
Na stronie Dużego Formatu ukazał się reportaż Małgorzaty Łojkowskiej zatytułowany Gwałt w grze. Jeśli ktoś interesujący się RPG jeszcze nie wie, o co chodzi, to znaczy, że pewnie nie ma konta na Facebooku. Już sam tytuł zwiastuje sporego flejma i tak też się stało. Wannagate to przy tym mały pikuś. Nic dziwnego. Problem poważniejszy.

 

 

Na obrazku obok kretyński obrazek z Polygamii z artykułu będącego komentarzem do ww. artykułu.

Ostrzeżenie: Nie należę do osób, które koniecznie muszą w każdym gorącym temacie wyrażać swoje zdanie, żeby nie umknęło ono innym. Podobnie w tym przypadku, bardziej czuję potrzebę uporządkowania sobie paru swoich obserwacji. Na przyszłość, żeby wrócić sobie do tej notki za rok czy dwa. Może być TL;DR. Jeśli ktoś się w moich spostrzeżeniach odnajdzie, to fajnie. Jeśli nie, to proszę o spokojne przełączenie zakładki w przeglądarce. W sieci jest wiele innych ciekawych stron.

Do tej notki sprowokowali mnie Paweł ‘Skała’ Jurgiel i Michał Radomił Wiśniewski swoimi wpisami na Facebooku. Sprowokowali w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wcześniej czytałem różne wypowiedzi, sam udzieliłem się w kilku wątkach. Ale dopiero obaj wspomniani poruszyli kwestie, które wyjątkowo do mnie przemówiły.

Wiadomo, dla nikogo, kto poświęcił naście lub dziesiąt lat swojego życia nie tylko na granie w RPG, ale i na promowanie naszego hobby, taki materiał nie mógł być przyjemny. Nikomu z nas się zwyczajnie "nie opłaca”, by o RPG mówiono w kontekście przemocy seksualnej. Jednak skala wyparcia problemu (w najgorszym przypadku) lub różnych cudownych recept na poradzenie sobie z tą sytuacją (w najlepszym) mogła zaskoczyć nawet osoby pozbawione w tej kwestii złudzeń (jak ja).

Co fajnego zrobił Skała?

Zadał sobie trud, by dotrzeć do autorki reportażu. Miałem ten komfort, że wiedziałem, o kogo chodzi i miałem świadomość, ile pracy w niego włożyła. Tym przykrzej patrzyło się na typowe argumenty erpegowców dyskredytujące kompetencje autorki tekstu. I to pomimo faktu, że w samym tekście widać, że autorka bez problemu radzi sobie z terminologią i niuansami tej rozrywki. Nic dziwnego – w końcu sama, na potrzeby pracy, zaczęła grać. I pozostała graczką, stała się jedną z nas.

Nie bez powodu piszę "nas”, bo zachowanie erpegowców w stosunku do autorki było stadne. Typowe dla oblężonej twierdzy. Niszy, która musi cały czas potwierdzać swoją ważność i walczyć o pozycję. O zachowanie tożsamości. Każda wypowiedź, którą grupa postrzega jako atak na siebie (a w przypadku hobbystów i pasjonatów to łatwe), siłą rzeczy musi spotkać się z odporem.

Skała jest jedną z tych nielicznych osób, które – choć nie akceptują do końca formy reportażu (szczególnie sensacyjnej oprawy red. Szczygła) – próbują się zmierzyć z problemem. Nie pisze, że to „pomijalny margines”. Wkleję tutaj cytat z Pawła, ma nadzieję, że się nie obrazi:

(…) zamiast bać się jak nas widzą i piszą, powinniśmy postarać się by nie mieli o czym pisać i uświadomić im to czego nie wiedzą – że poza tą mroczną stroną rpgów, jest też, a może głównie – jasna. Ta która rozwija wyobraźnię i wrażliwość, uczy pewności siebie i pomysłowości, pozwala tworzyć ulotne działa sztuki lub po prostu przeżywać barwne przygody w gronie przyjaciół.

Co ciekawego napisał Michał Wiśniewski?

Z Michałem, znanym nieco szerzej jako MRW, nie jest mi zasadniczo po drodze. Trochę za ostry ton. Ale Michał napisał jedną rzecz, która wryła mi się w głowę.

Fandom musi dorosnąć.

Nie zacytuję tutaj reszty wpisu, bo to tekst z jego prywatnej ścianki.

Fandom musi dorosnąć. Wielu z nas jest dorosłych. Wielu pewnie nawet dojrzałych (emocjonalnie i intelektualnie). Ale w takich przypadkach mam wrażenie, że fandom – jako grupa społeczna połączona wspólną pasją – nie dorosła do faktu, że nie znajduje się sama na gęsto zaludnionej (24k ludzi) wyspie na środku oceanu. Gry, konwenty czy nawet pisanie w serwisach traktujemy jako hobby, formę zabawy. Chcielibyśmy, aby zabawa – jak na zabawę przystało – dawała nam chwilę ucieczki od "normalnego życia”. I tym bardziej się wnerwiamy, gdy ktoś ten eskapizm zaburza. Zwłaszcza, gdy pokazuje, że różnica między realem a zabawą jest równie iluzoryczna i życzeniowa jak między graczem a postacią.

Taki artykuł to złe wieści. Nakazuje naprawdę potraktować się jak dorosłego i skonfrontować ze swoimi błędami.

Zmęczenie erpegowców

Ile z was słyszało ostatnio od kogoś znajomego, że "ma już dość kłótni i flejmów w fandomie”? Ja słyszę to co chwila. Rzecz w tym, że kłótnie (a raczej spory) to normalna rzecz w normalnym życiu. A erpegi są częścią normalnego życia.

I to normalne życie raz na jakiś czas traktuje erpegi poważnie. A erpegowców jak dorosłych. Artykuł w mainstreamowym magazynie to właśnie taki przypadek. Identyczny jak ten, gdy w TVN24 słyszymy infantylizujący nas tytuł, że "Poznaniem znów zawładnęli kosmici i inne stwory”. O ile wiem, to jednak byli normalni ludzie z Drugiej Ery.

Znamienne/ciekawe, że z materiałów o Pyrkonie się cieszymy, a traktujący nas jeszcze poważniej materiał atakujemy z różnych stron. No to chcemy być traktowani jak dorośli, czy tylko jak duże dzieci?

Reakcja wielu erpegowców w odpowiedzi na artykuł z DF nasuwa mi skojarzenia z reakcjami Polaków na wszelkie niepochlebne opinie o nas formułowane w kraju i za granicą. Wystarczy, że pojawi się jakiś krytykujący nasz kraj (najlepiej historię, mieszkańców lub naród – że antysemici, złodzieje, nieroby lub klaskają w samolotach) materiał i pojawia się święte oburzenie. Jego częstym elementem jest mantra, że tekst pokazujący nasze wady nie jest osadzony w szerszym kontekście i nie zawiera informacji o niezaprzeczalnych zaletach. Jak dla mnie brzmi znajomo. Z szacunku do uczuć religijnych znajomych tutaj powstrzymam się od jeszcze mocniejszej analogii.

I o erpegach, i Polakach pisze się dobrze. I to często. Wcale nie musimy teraz-zaraz robić akcji uświadamiających autorkę i redaktora tekstu, że "erpegi to dobro” (najlepiej narodowe). Naprawdę wystarczy, żebyśmy dalej robili to, co robimy. Bo – przykład Pyrkonu raz jeszcze – wychodzi nam to bardzo dobrze.

Problem zaczyna się gdzie indziej. Sami, w obrębie fandomu, traktujemy się czasem nadmiernie poważnie, robiąc z igły widły i kłócąc o bzdury typu "z kostkami czy bez”. Ale gdy do gry wkraczają poważne tematy, interesujące ludzi w "normalnym” świecie (równouprawnienie, przemoc, seksizm) to nagle chcemy, by traktowano nas jak dzieci i nie psuto zabawy.

Czego (dla mnie) zabrakło (wśród naszych reakcji)?

Tego, czego często brakuje, gdy ofiara przyznaje się do tego, że została skrzywdzona. Pominę tutaj milczeniem głupie lub niewrażliwe (delikatnie mówiąc) komentarze pod adresem "zgwałconych”. Pełne mądrości teksty typu "trzeba było powiedzieć NIE” kierowane do wkraczających w nowe środowisko nastolatek/tków zasługują tylko na ostrego dissa.

Obok głosów poparcia dla autorki (bo takie na szczęście były) zabrakło mi właśnie tego – paru słów skierowanych do poszkodowanych. Do osób, które miały jaja i jajniki, by się wypowiedzieć. Paru słów, że są odważne. Że jeśli nie mają, z kim pogadać, to niech się odezwą. Bo są miejsca w sieci, gdzie o takich sprawach można pogadać bez ryzyka stygmatyzacji i osądu.

Zatem – jeśli masz/miałeś/miałaś problemy z gwałtem na Twojej postaci lub innymi formami przemocy seksualnej (werbalnej, symbolicznej, także fizycznej) – i potrzebujesz pogadać, odezwij się. Znamy ludzi, którzy Ci pomogą.

PS. Na prośbę Ausira dorzucam link do strony Bezpieczny Konwent.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Gniewko
   
Ocena:
+5

To reportaż. Autorka przedstawiła bardzo różne sposoby podejścia do tematu gwałtu [na tak i na nie]. Nie miała żadnego obowiązku pisać, że w RPG chodzi też o coś innego. Zrobiła rzetelny materiał na temat "gwałtu w RPG".

To już problem RPG, że jest niszowe. Nie autorki. Ona nie musi się bawić w aktywistkę i promotorkę tylko dlatego, że ma taką możliwość.

No, proszę, nie sprowadzajmy rzeczy do absurdu. W fizyce kwantowej jest takie pojęcie swobody asymptotycznej, która zakłada oddziaływanie na siebie kwarków z siłą proporcjonalną do odległości między nimi. Raczej proste sformułowanie, prawda? Ale ja, gdybym pisał o tym artykuł, wyjasniłbym nie tylko co to są kwarki, ale przede wszystkim zaznaczyłbym wyraźnie że to fizyka kwantowa, a pan, czytelniku szary ludziu, porusza się w newtonowskiej i o kwantowej może zapomnieć...

 

 

28-03-2014 22:05
Repek
   
Ocena:
0

@Jingizu

No to już tłumaczę.

Wszystko zależy od kontekstu i gatunku wypowiedzi.

1. Tam była oficjalna reklama imprezy "szczucie cycem", czyli sugerowanie, kim jest odbiorca klipu [a fandom wcale nie składa się z samych ludzi, którzy polecą na taką reklamę]

2. To jest niezależny reportaż pokazujący pewne negatywne zjawisko w obrębie RPG [co wcale nie oznacza, że fandom składa się z samych ludzi, którzy "gwałcą na sesjach"].

Jeśli opuścić perspektywę oblężonej twierdzy, różnica powinna być jasna.

--

@Gniewko

To nie jest artykuł, tylko reportaż. Autorka nic nie musi tłumaczyć.

28-03-2014 22:07
etcposzukiwacz
   
Ocena:
+11

@ SnowLeopard

Przecież ja osobą z takimi problemami polecam szukać pomocy. U specjalisty, nie u dziennikarza.  

28-03-2014 22:13
Kamulec
   
Ocena:
+12

Tylko osoby grające w gry fabularne lub dobrze znające to zagadnienie są w stanie ocenić miarodajnie tezy przedstawione w tekście. Czemu pojawia się on w gazecie, która poza tym nie pisze o grach fabularnych, czyli której czytelnicy w przytłaczające większości widzą tu nie zajęcie stanowiska w wewnętrznej dyskusji, lecz opis, jakie to hobby jest złe, a grający w RPG ludzie niedojrzali?

W filmach, grach, książkach, życiu, teatrze gwałt jest zagadnieniem pojawiającym się. W ciągu ponad dekady grania nie spotkałem się z nim na sesji, ale warto zwrócić uwagę, że sam fakt jego wprowadzenia nie jest czymś, co należy w każdych warunkach potępić. Należy grać po prostu tak, by nie dotknąć współgraczy.

Komentarz ten oceniło 236 osób, z czego 200 pozytywnie.  Czy uważasz moje uwagi za bezzasadne?

Sądzę, że problemy z tekstem są dwa:

  • Wyrabia fałszywe przekonanie w czytelniku typowym, czyli nieznającym gier fabularnych.
  • Tekst ma tezę i jest pod nią napisany. Do tego teza jest kontrowersyjna, prawdopodobnie sprzeczna z opinią większości grających.
28-03-2014 22:14
Jingizu
   
Ocena:
+2

Repek: Reportaż reportażem, wg mnie nie jest zły. Tylko jednak brakuje lepszego wprowadznia w temat rpg. Ale obejrzyj jeszcze raz filmik zachęcający do jego przeczytania i powiedz z ręką na sercu, że nie jest żenujący i nie sugeruje, że gwałty w rpg są powszechne i większość tak gra. I że nie przedstawia graczy w gorszym świetle, niż klip Pyrkonu.

28-03-2014 22:16
Repek
   
Ocena:
0

@Kamulec

Wszystko, co napisałeś, nie pozostaje w sprzeczności z moją notką. Wyciągamy tylko inne wnioski i mamy inne oceny postaw.

28-03-2014 22:18
Repek
   
Ocena:
0

@Jingizu

Przeczytaj moją notkę - fragment o wpisie Skały. Tak, uważam, że wstęp red. Szczygła jest chybiony i niepotrzebnie sensacyjny.

Nie przeszkadza mi to uważać, że materiał jest rzetelny [ilość pracy, czasu, przygotowania] i nie musi wiele więcej dodawać. Jak ktoś chce, to się dowie - to żaden problem. A jak się nie chce, to z samego tekstu wynika wszystko, co potrzebne do zrozumienia jego tematu.

A jak w ogóle komuś się nie chce nic, to i tak nie przeczyta albo jutro zapomni. Przejmowanie się tym, co "ludzie spoza fandomu pomyślą" to wygodny wytrych w tej dyskusji. Dla mnie nieco zabawny. Bo to myślenie życzeniowe, że to kogoś specjalnie obchodzi. Ot, dzień bez newsa z Ukrainy.

Pozdro

28-03-2014 22:23
Kamulec
   
Ocena:
+4

Jak się ludziom coś nie podoba, to to krytykują, nie koniecznie za rzeczywiste, warte wykazania wady.

28-03-2014 22:24
Repek
   
Ocena:
0

@Kamulec

Pozostaje nam rozejść się, mając rożne zdanie na ten temat.

28-03-2014 22:25
Jingizu
   
Ocena:
+7

No tak. Wstęp jest chybiony, ale reszta cacy. "Nie rozumiem, czemu się czepiacie Stefana, to prawda że na początku wesela dał Cześkowi w mordę ale później aż do samego końca zachowywał się bardzo kulturalnie".

Dla mnie nieco zabawny jest fakt, że argument "jak to przedstawia fandom" był używany w Pyrkongate przez "feministyczną" stronę, a teraz ta sama strona uważa go za nieistotny i śmieszny :P Zaiste, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

28-03-2014 22:31
Szept
   
Ocena:
+17

Zrobiła rzetelny materiał na temat "gwałtu w RPG".

Właśnie ta rzetelność o której piszesz jest największym problemem. Pewnie bólu po stronie fandomu byłoby mniej gdyby w artykule gwałt fikcyjny, ten na sesji nie był przedstawiany jak gwałt realny, autorka nie przykładałaby do obu gwałtów takiej samej miary.

Gotów jestem się założyć, że ta sama autorka pisząc o gwałtach przedstawionych w filmach nie traktowałaby aktorów odgrywających ofiary i napastników jak ofiary i napastników prawdziwych gwałtów. Tutaj ładunek emocjonalny jest taki jakby na sesji miał miejsce prawdziwy gwałt.

To jest właśnie brak rzetelności i problem w przedstawieniu naszego hobby. Brak wzmianki o tym, że przy wszystkich negatywnych emocjach jakie przy gwałcie na postaci się pojawiają nie jest to tak poważna sprawa jak prawdziwy gwałt.

Problem jaki przedstawia autorka jest z gatunku tych, które już się pojawiały: satanizm, pijani dzikopolowcy, przegięci wodowcy, itd. A my jako fandom nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować, jest cała masa ludzi, którzy grają "obok", którzy za fandom się nie uważają i na których żadnego wpływu nie mamy. Tak jak środowisko literackie nie ma wpływu na książki jakie są wydawane i nikt nie oczekuje, że uznany pisarz X będzie pilnował pisarza Y by ten nie opisywał gwałtów w swojej książce.

 

PS

Tak zupełnie na marginesie powyższego. Ciekawe czy ktoś w ramach zajęć terapeutycznych nie pomyślał o wykorzystaniu sesji rpg do pomocy w przezwyciężeniu wstydu ofiarom gwałtów czy mobbingów.

28-03-2014 22:32
jakkubus
   
Ocena:
+11

Tym przykrzej patrzyło się na typowe argumenty erpegowców dyskredytujące kompetencje autorki tekstu. I to pomimo faktu, że w samym tekście widać, że autorka bez problemu radzi sobie z terminologią i niuansami tej rozrywki. Nic dziwnego – w końcu sama, na potrzeby pracy, zaczęła grać. I pozostała graczką, stała się jedną z nas.

To, że autorka jest graczką, wcale nie usprawiedliwia jej dyletanctwa, a wręcz przeciwnie.

28-03-2014 22:35
Szept
   
Ocena:
+10

a są ludzie, którzy po "nieprawdziwym gwałcie" na sesji RPG przez lata będą psychicznie cierpieć w wyniku mentalnych blizn.

Ale ten przypadek nie należy do normalnych zachowań i jakkolwiek trzeba mieć na uwadze i takich ludzi to nie można jednak pod nich "budować" całości. Sesje bywają brutalne i pewnie znajdzie się gracz którego postać zmuszona zabić ulubionego taun tauna będzie przeżywał takie wydarzenie, ale większość przejdzie przez to jak Luck Skywalker. Tylko dla tej jednej osoby nie można wywracać całego systemu. Natomiast oczywiście trzeba mieć na uwadze jej odczucia, ale i ona powinna wiedzieć z kim siada do stolika. Jeśli tak emocjonalnie odbiera pewne zachowania to ona powinna zadbać o to by się w takie sytuacje nie pakować. W przypadku RPG jak najbardziej ma taką możliwość, wystarczy poinformować MG przed sesją jakich zachować i sytuacji chciałaby uniknąć.

28-03-2014 22:41
banracy
   
Ocena:
+10

@Repek

Nie jest promotorką, ale powinna mieć pewność, że jej czytelnicy dobrze zrozumieją rzeczywistość. Jeśli robisz materiał o gwałtach popełnianych przez murzynów a twoi czytelnicy po przeczytaniu go uznają, że murzyni to generalnie gwałciciele i degeneraci to coś zrobiłeś źle. Nie twierdzę, że musi pisać artykuł pod dyktando fundomu, ale prostowanie przez ludzi artykułu który pokazuje niepełny obraz to normalna ludzka reakcja a nie pokaz braku dorosłości. Podobnie jest kiedy portale prawicowe robią kompilację newsów o gejach molestujących dzieci, a środowisko LGBT zbiera się żeby wspomnieć że to margines. Podobnie kiedy przedstawia się gejów jako dziwaków z parad równości. To nie jest dziecinna reakcja środowisk LGBT, to nie oznacza że popierają molestowania seksualne i uważają wyzywające stroje na ulicach za normę, to jest logiczna reakcja na artykuły tego typu. 

Generalnie laik z artykułu wyciągnie 3 wnioski. 1. Gwałty na RPG to jest coś co jest powszechne, zdarza się często i jest akceptowalne (wiem, że z tym można się kłócić ale laik takie wnioski wyciągnie po wypowiedzi graczki o roku grania i 5 gwałtach, a także z braku obrony graczek przez kogokolwiek poza tym jednym chłopakiem) 2. Gwałty w RPG to traumatyczne przeżycia porównywalne z prawdziwym gwałtem 3. Gry RPG same przez się promują seksizm i pośrednio gwałcenie graczek. Reakcja fundomu (po komentarzach pod artykułem, na g+ i na polterze) była następująca 1. Gwałty to margines, znaczna większość przygód RPG tak nie wygląda, gwałty nie są pochwalane 2. (na podstawie postów graczek) Jeśli zdarzy się gwałt na postaci to nie musi być to traumatyczne przeżycie, to po prostu gra. 3. Gry RPG wspierają bardziej współpracę, kreatywność, wyobraźnię niż mentalne znęcanie się nad kolegami. Ktoś kto przeczyta i artykuł i komentarze będzie wiedział, że gwałty na sesjach mimo, że są rzadkością zdarzają się, generalnie nie są pochwalane, dla większości to nic wielkiego ale zarzają się osoby, które to dosyć mocno przeżyją. Obraz o wiele bliższy prawdy niż ten z samego artykułu, bądź z artykułu i komentarzy kajających się graczy. 

 

28-03-2014 22:51
sil
   
Ocena:
+2

@Szept

Kto to jest fandom, kto to jest pozafandom? Kto to jest my? Kto oni?

 

28-03-2014 22:51
Szept
   
Ocena:
+4

@Sil

Fandom to ludzie, którzy w jakiś sposób udzielają się w środowisku. Czy to poprzez pisanie tekstów, organizowanie konwentów, członkostwo w klubach, czy poprzez uczestniczenie w zlotach (chociaż tu już można dyskutować, bo czy lokalny rodzic z latoroślą grający w planszówki, który przyszedł na Imladris to już fandom?). Jest cała masa osób, które są jedynie biernymi odbiorcami rpg i fantastyki.

Nie uważam za członka fandomu kogoś kto jedynie czyta fantastykę albo kogoś kto kupił podręcznik do RPG i gra ze znajomymi. Myślę, że i tacy ludzie nie uważają się za fandom.

28-03-2014 22:57
ThimGrim
   
Ocena:
+2

Może dobrze by było gdyby wrzucić wsteczny bieg i wrócić do poziomu z Lochów i Smoków, bo chyba jakiś istotny element w tej polskiej ewolucji RPG gdzieś się po drodze zagubił. 

28-03-2014 23:30
sil
   
Ocena:
+2

Masz rację, to na pewno właśnie oni bawią się w bezrefleksyjne, czasem kompensacyjne, gwałty.

I nie, nie jest to problem podobny - no chyba, że mówimy o problemie z fandomowym PR - do niefandomowych przegiętych Wodziarzy, pijanych dikopolowców itd. Niestety, ale w artykule nie ma wyłuskanych z tego niefandomu co większych sacjopatów, ale zwykli, niefandomowi gracze.

28-03-2014 23:31
Repek
   
Ocena:
+2

@Banracy

Jak zapewne się domyślasz po mojej notce, mam inne zdanie w tym temacie. :)

Pozdrawiam

EDIT: Komć Headbangera poleciał. Osoby wysyłające ludzi "do psychiatry" proszę o niekomentowanie na tym blogu.

28-03-2014 23:36
deailon
   
Ocena:
+10

O ile zgadzam się z kilkoma tezami notki (przede wszystkim tym, że trzeba się nad problemem gwałtu w RPG zastanowić i że warto o tym publicznie porozmawiać), to część uwag, zwłaszcza z komentarzy, budzi mój osobisty sprzeciw. Chodzi przede wszystkim o jakość samego artykułu. Trzeba przyznać, że na tle całej GW wypada on pozytywnie. Z tym, że ten dziennik, który kiedyś często kupowałem i czytywałem, sięgnął ostatnimi czasy dna. Językowo, warsztatowo i merytorycznie teksty są coraz słabsze. Półtora roku temu codziennie czytywałem Wyborczą, teraz nie jestem w stanie. Zarabiam pisząc, a od słabych tekstów moje też się psują. W związku z powyższym chcę podnieść, że:

1) artykuł nie jest napisany dobrze. Konstrukcję ma chaotyczną a tezę niejasną, choć da się ją wydedukować. Jest zbiorem cytatów pozbawionych poważnego i obiektywnego komentarza. Może ja dużo wymagam od tekstu, bo mam styczność głównie z publikacjami naukowymi. Z drugiej strony nie żądam przypisów i badań na próbach reprezentatywnych, tylko rzeczy zupełnie elementarnych.

2) poprawności warsztatu nie ocenia się po ilości włożonej pracy a po jej efekcie. Argument "autorka jest dobrą dziennikarką/artykuł jest świetny, bo poświęciła rok na badania do niego" jest właśnie niedojrzały. Przypomina podstawówkowe "ale ja się przecież uczyłem". Sam wykonywałem jeszcze do pracy magisterskiej kilkadziesiąt dosyć długich wywiadów poruszających kwestię, o których rozmówcy mówić nie chcieli (potencjalnie nie tak drastyczne, ale ważne dla ich tożsamości). Wiem ile to pracy, ile czasu zajmuje przygotowanie, przeprowadzenie rozmów  i analiza takich danych. Da się to zrobić szybciej a solidniej. Jeszcze raz: znaczenie ma nie ilość pracy a jakość efektu końcowego.

3) obiektywizm nie jest mocną stroną tego artykułu. Że przypomnę za wikipedią (wiem, marne źródło, ale to nie jest prosta sprawa):

"Obiektywizm – stanowisko filozoficzne głoszące, że przedmiot poznania istnieje poza podmiotem poznającym i niezależnie od niego[1]. Bezstronność, postawa badawcza wolna od przesądów i uprzedzeń"
"Subiektywizm – stanowisko filozoficzne głoszące, że wszelkie poznanie zależy od właściwości umysłu ludzkiego i jego sposobu odczuwania[1][2][3]. Założenie przyjmujące doznanie podmiotowe (subiektywne), a nie obiektywną rzeczywistość. Stronniczość, kierowanie się osobistymi względami, upodobaniami, obawami, uprzedzeniami i pragnieniami w ocenie faktów i jako miernik dobra i zła"

Uważam, że kluczowym dla rzetelności dziennikarskiej jest dążenie do obiektywizmu. Nawet w przypadku kwestii dyskusyjnych, trudnych, budzących emocje. Nie tylko mi tego w omawianym artykule brakuje. Ja sądzę, ba, jestem niemal pewien, że powodem nie jest jakaś zła wola po stronie autorki. Po prostu słaby warsztat i konstrukcja tekstu nie pozwalają na obiektywizację tekstu. Gdyby pojawiły się w nim skrajne oceny, wyraźnie sobie przeciwstawione i skomentowane, najpewniej nie byłoby tych pełnych oburzenia listów i protestów. Bo jak fandom fandomem nikt nie kłóci się, że gwałty na sesji czasem się pojawiają. Wszyscy za to podnoszą, że z artykułu można wyczytać a z zapowiedzi odsłuchać, ze mamy do czynienia z jakąś normą.
Gwałt zaś po prostu normą nie jest - tak w życiu (gdzie jeśli wierzyć niektórym statystykom zdarza się częściej niż na sesji) jak i w trakcie gry.

Reasumując: wielkim problemem jest to, jaki artykuł, w jakim kontekście i w jakiej formie wydrukowano w Gazecie Wyborczej. Osobiście peanów żadnych nie oczekiwałem, ale po prostu zawiodłem się tym, co dostałem do ręki. Być może tekst został pocięty przez redakcję, może został skrócony czy wymuszono jego uproszczenie. Nie wiem. W tej formie po prostu nie broni się sam i napędza przez to flejma.

Osobiście chętnie zobaczyłbym taki tekst w ramach większego cyklu. Gdyby był na przykład trzecim (a niech i drugim!) w serii "Blaski i cienie gier fabularnych". Ja bym chętnie coś takiego przeczytał. Żeby przejść do spraw tak poważnych jak kwestia gwałtu trzeba by jednak najpierw przygotować czytelnika. Wytłumaczyć mu, czym są RPG i jak działają na ludzką psychikę (są poważne badania na ten temat, nawet w Polsce!).  Dopiero wtedy można zabrać się za gwałt, morderstwo, seks&przemoc, okultyzm, dyskryminację, wykluczenie, rasizm (BTW te trzy ostatnie to bardzo realne problemy) czy cokolwiek innego w tym kontekście. Kiedy już laik dostał jakąś dawkę wstępnej wiedzy.

Nie wiem, kto podjął decyzję o innym podejściu. Podejrzewam, że redakcja. Chcę wierzyć, że autorka chciała dobrze, ale szefostwo wybrało z całej jej pracy tekst o gwałcie, bo "to się sprzeda". Potem zaś walnięto "gwałtem w majestacie prawa". Jeżeli tak postąpiono (a wszystko na to wskazuje), jest to sprzeczne z elementarną etyką dziennikarską. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uchwaliło nawet specjalny Kodeks. W kontekście tej publikacji warto do niego zajrzeć. Nie trzeba daleko, starczy do preambuły
http://www.sdp.pl/s/kodeks-etyki-dziennikarskiej-sdp

28-03-2014 23:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.