10-12-2012 23:32
WH3 okiem fanboja: Hero’s Call
W działach: Warhammer, RPG | Odsłony: 8
Tradycyjnie Tredycyjnie w tym cyklu, killjoye i inni elfi paralitycy są kasowani bez ostrzeżenia.
Notce winien jest shohei, od którego dziś z okazji Polterświąt otrzymałem Wewnętrznego wroga do kolekcji. Mój mi się gdzieś zapodział i legendarną kampanię miałem zdekompletowaną. To zaś przypomniało mi, że nie oddałem jeszcze fanbojskiego pokłonu dodatkowi Hero's Call, ostatniemu w zasadzie rozszerzeniu, jakiego doczekała się Tredycja.
Dodatek ten znalazł się u mnie z dwóch powodów. Dłubałem sobie od pewnego czasu w scenariuszu, który chcę poprowadzić. Takim wypasionym, z przepakowanymi bohaterami. Scenariusz udało się skończyć podczas wakacji (nie ma to jak dwa dni deszczu pod namiotem i Moja Żona do pomocy), przygotowania ruszyły po powrocie. Przejrzałem zapasy Tredycyjne, wykreowałem pałerne postaci i... stwierdziłem, że można by zobaczyć, czy w HC nie ma czegoś jeszcze bardziej epickiego.
Oj, błąd. Było i to dużo.
HC zawiera bowiem umiejętności z ranków 4 i 5. Do tego kariery odpowiednie do bohaterów takimi umiejętnościami dysponujących. Już na etapie tworzenia BG z rangą 3 miałem dylemat: jak gracz podczas jednostrzału ma ogarnąć taką masę talentów, kart i innych bajerów. Grając sobie powoli w kampanię, na przestrzeni pewnie 15-20 sesji, może się oswajać z nowymi nabytkami – jednych używać częściej, drugich rzadziej. Tutaj zaś zostaje rzucony na głęboką wodę, a BG z rangą 5 mają do dyspozycji prawie tyle kart co karciarz podczas turnieju. Cóż, jakoś to będę musiał rozwiązać, pewnie eliminując popierdółkowe ataki i zostawiając tylko najcięższy kaliber.
Tymczasem, co epickiego znalazłem w środku?
A jakby komuś było mało legendarnie i epicko, to ten pan jest dobry na wszystko. Jedyny bardziej legendarny i mocarny koleżka występuję w innym settingu...
Notce winien jest shohei, od którego dziś z okazji Polterświąt otrzymałem Wewnętrznego wroga do kolekcji. Mój mi się gdzieś zapodział i legendarną kampanię miałem zdekompletowaną. To zaś przypomniało mi, że nie oddałem jeszcze fanbojskiego pokłonu dodatkowi Hero's Call, ostatniemu w zasadzie rozszerzeniu, jakiego doczekała się Tredycja.
Dodatek ten znalazł się u mnie z dwóch powodów. Dłubałem sobie od pewnego czasu w scenariuszu, który chcę poprowadzić. Takim wypasionym, z przepakowanymi bohaterami. Scenariusz udało się skończyć podczas wakacji (nie ma to jak dwa dni deszczu pod namiotem i Moja Żona do pomocy), przygotowania ruszyły po powrocie. Przejrzałem zapasy Tredycyjne, wykreowałem pałerne postaci i... stwierdziłem, że można by zobaczyć, czy w HC nie ma czegoś jeszcze bardziej epickiego.
Oj, błąd. Było i to dużo.
HC zawiera bowiem umiejętności z ranków 4 i 5. Do tego kariery odpowiednie do bohaterów takimi umiejętnościami dysponujących. Już na etapie tworzenia BG z rangą 3 miałem dylemat: jak gracz podczas jednostrzału ma ogarnąć taką masę talentów, kart i innych bajerów. Grając sobie powoli w kampanię, na przestrzeni pewnie 15-20 sesji, może się oswajać z nowymi nabytkami – jednych używać częściej, drugich rzadziej. Tutaj zaś zostaje rzucony na głęboką wodę, a BG z rangą 5 mają do dyspozycji prawie tyle kart co karciarz podczas turnieju. Cóż, jakoś to będę musiał rozwiązać, pewnie eliminując popierdółkowe ataki i zostawiając tylko najcięższy kaliber.
Tymczasem, co epickiego znalazłem w środku?
- Epickie kariery, w tym Warrior Priesta (w Sigmaryckim wdzianku), obsadzenie którego w przygodzie było zawsze moim marzeniem. Kwintesencja epickiego Warhammera. Takiego ma właśnie dostać jeden z graczy.
- Nie jestem natomiast pewien, czy potrzebni są tacy panowie. Raczej ukłon w stronę starszych edycji, a podobnie można odczytywać tego bilba.
- Skoro do łapek trafiają mocarne postaci, to jest też miejsce na mocarnych przeciwników (na zdjęciu Archaon i Grimgor). A gdyby wydali się za mało mocarni, to można ich wrzucić na specjalną mocarną podkładkę.
- Nowe, epickie karty drużyn. Są trzy, a nazwa przykładowej, Champions of the Empire, dobrze oddaje ich stosunek do rzeczywistości.
- Masę epickich kart akcji, czyli to, co jest chyba sednem Tredycji. Dopałki oczywiście dostały obie strony, a ten mały prezencik dla MG szczególnie mi się spodobał za samą nazwę.
- Tradycyjnie w pudełku znalazły się też żetoniki, tropiciele postawy (stance trackers, z pozdrowieniami dla Scobina), karty ran, traum i miscastów, a nawet jakaś mapka do scenariusza.
- A, właśnie, bo jest też epicki scenariusz w epickiej, liczącej 80 stron książeczce. To znaczy nie wiem, czy bardzo epicki, bo jeszcze nie czytałem. No to chyba skoczę i zerknę, co tam znowu sknocili.
A jakby komuś było mało legendarnie i epicko, to ten pan jest dobry na wszystko. Jedyny bardziej legendarny i mocarny koleżka występuję w innym settingu...
13
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Aravial Nalambar, Armoks, beacon, Ifryt, kaduceusz, Krzyś, MEaDEA, nerv0, slann, Squid, zegarmistrz, Zsu-Et-Am
Poleć innym tę notkę