» Blog » Bayern Forever
20-05-2012 00:49

Bayern Forever

W działach: Sport, Piłka nożna | Odsłony: 7

Bayern Forever
Z dedykacją dla earla, który nie ma dla mnie Was litości i kazał napisać tę notkę, oraz Rafała Cholewy, z którym dzieliłem te emocjonujące chwile.


Kolejny niezwykły finał LM za nami. Jeden z tych, które – jak sądzę – fani kopanej bez względu na przynależność klubową, zapamiętają na długo. I to kolejny z udziałem Bayernu, który w LM jest czynnikiem zapewniającym niezwykłe emocje i dramaturgię.


Część dla osób, które nie interesują się piłką

Nie ma tu nic dla Was. Dziękuję za uwagę, dobrej nocy.


Część dla osób, które mają to szczęście interesować się piłką

Kibicuję czterem drużynom. Polsce, Wiśle Kraków, Niemcom i Bayernowi Monachium.
  • Polsce – bo wychowania w duchu narodowym nie jest łatwo wyplenić.
  • Wiśle – bo tak zdecydowałem.
  • Niemcom – bo mam do nich sentyment wynikający z osobistych kwestii i dlatego, że
    uosabiają dla mnie to, co szanuję w sferze internacjonalnej w ogóle.
  • No i Bayernowi, bo kiedyś ojciec przywiózł mi z Niemiec kaszkiet tego klubu. I potem się cieszyłem, jak Bayern pokonywał Legię 3:1 i 7:3, a ja się dziwiłem, dlaczego Szpakowski jest załamany. I tak mi zostało. Tak właśnie robi się germanizację.

Bayern w finałach Pucharu Europy widziałem cztery razy:
  • Najpierw, gdy wtapiał z Porto, nie miałem jeszcze kaszkietu i kibicowałem Młynarczykowi.
  • Potem, gdy wtapiał z Manchesterem, płakałem z Sammym Koufforem. I przeczuwałem, że to jest miłość na całe życie.
  • Dwa lata później żyłem już w innym miejscu (Krakowie), a Bayern z Kahnem w bramce wygrywał z Valencią po horrorze w karnych.
  • Musiało minąć wiele lat, by Bayern pojawił się w finale. UEFA postanowiła jednak, by akurat w tym roku finały przenieść na soboty. A Puszon w ową sobotę postanowił się ożenić.
  • I tak na czwarty Bayern czekałem jeszcze dwa lata...


Chwała Chelsea

Akapit z kolejną dedykacją dla statystyka-earla.

Ogólnie to ja olewam statystyki najcieplejszym moczem. W piłce najlepszy jest ten, kto po ostatnim gwizdku ma więcej goli i punktów na koncie. Przed tym meczem jednak walczył ze mną statystyk z człowiekiem przesądnym.

Za przesądem przemawiała wtopa Bayernu w lidze (Robben skopał karnego i setkę w ostatnich minutach) oraz Pucharze (masakra kolejna w wykonaniu Borussi i Lewadowskiego) oraz finał ME U-17, w których – uwaga! – Niemcy prowadzili do ostatniej minuty, po czym stracili gola i przegrali – znowu uwaga! – w karnych. Z drugiej strony statystyk pamiętał, że Bayern zawsze wygrywa karne, Chelsea nigdy, a do tego ten finał odbywa się znów dwa lata po przegranym finale. A jeszcze, jak Bayern wygrał z Valencią w karnych, to w trakcie meczu skopał karnego.

Jak to się skończyło, już wiadomo. Ja finał oglądałem w knajpie, w której publika podzieliła się po pół. Efekt był taki, że jak Olić skopał karnego, to jeden z fanów Chelsea tak się podniecił, że... wywalił dekoder. W efekcie udało nam się wrócić dopiero na ostatniego gola Drogby (tak, bajdełej, to Drogbuś w tym roku zwalił karniaka w PNA, przez co jego zespół nie wygrał turnieju). Po chwili rozpętało się pandemonium, bo nieznajoma koleżanka (kibicka Bayernu) zaczęła rzucać krzesłami, a kolega fan Chelsea znów się podniecił i wywalił dekoder jeszcze raz. W efekcie nie mogliśmy spokojnie oddać hołdu zwycięzcom...

Bo Chelsea na wygraną zasłużyła.

Tak jak zasługuje na nią każdy zespół, który – zgodnie z zasadami – zwycięży. Nawet jeśli grali nudno, zachowawczo i mieli tylko Drogbę, Cecha i dziewięć koszulek, to chwała im za to, że wygrali. To było bardzo, hm, niemieckie. A Niemcy zapłacili za to, że są niemiecką Barceloną. I na nich też dwupiętrowy autobus, połączony z masą szczęścia, zadziałał.

Dodatkowo, szacunek dla fanów Chelsea w ogóle. Wydaje mi się, że nie jest łatwo kibicować zespołowi, który kojarzy się niedzielnym oglądaczom tylko z posępnym Abramowiczem i jego toną kasy (w końcu dopiął swego i to wtedy, gdy już nie szasta forsą!), a ma przecież w historii takich piłkarzy jak Zola, Di Matteo czy Hasselbaink.

I to tyle. Na koniec tradycyjnie dodam, że wspaniale jest być kibicem Bayernu. Regularne (cztery finały w dwanaście lat) emocje gwarantowane.

Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce. Dobrej nocy wszystkim!



Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Tyldodymomen
   
Ocena:
+1
"
Osobiście jestem ciekaw, czy tę drogę uda się powtórzyć teraz City, bo tam działa to podobnie i powoli zaczyna przynosić efekty. A raczej - jeden przyniosło, pytanie brzmi, czy to początek serii czy jednorazowy przypadek"

Przypadkiem to mozna nazwać mistrza Francji;p City ograło United w dwumeczu ligowym 7 (sic!)-1. Zresztą, w zeszłym sezonie już było w TOP 4.Prędzej możemy spodziewać sie degrengolady United gdyż Ferguson, zapatrzony w La Masię, usilnie stara się wprowadzać młodych zdolnych. Tyle że Gibson to nie Iniesta a Welbeck to nie Messi:D
21-05-2012 12:10
Repek
   
Ocena:
0
Dla mnie jedno mistrzostwo można jeszcze rozpatrywać w kategoriach przypadku. Jak w ciągu najbliższych 5 lat zdobędą je jeszcze z 2 razy, równocześnie nie spadając z pudła, to będzie już norma i znak, że przebili się jak Chelsea.

@earl
Sorry, dla mnie PZP to jednak puchar drugiej kategorii. Dziś liczy się tylko LM i top4 najmocniejszych lig. Reszta to peryferia.

Pozdro
21-05-2012 12:47
earl
   
Ocena:
0
Może dla Ciebie. Niemniej jednak, kiedy istniał, PZP grupował wiele wielkich firm i zdobycie go bylo celem nawet takich potęg jak Bayern, Barcelona, Milan, Juventus czy Manchester United. A zlikwidowano go, aby nie robił konkurencji dla Ligi Mistrzów.
21-05-2012 14:46
Repek
   
Ocena:
+1
Raczej zlikwidowano go, BO nie był już żadną konkurencją dla LM. A także dla rozgrywek ligowych w najmocniejszych ligach, gdzie nagrodą jest występ w LM. Po prostu stał się stratą czasu i kasy.

Pozdro
21-05-2012 15:14
earl
   
Ocena:
0
Niemniej jednak aż do końca występowały tam czołowe drużyny Europy i toczyły zacięte boje o to trofeum a następnie o tytuł najlepszej klubowej drużyny kontynentu w pojedynkach o Superpuchar ze zwycięzcą PMK/LM.

Ale w zasadzie to powinien być jeden puchar, w którym grałyby najlepsze drużyny Europy i zwycięzca zostawałby klubowym mistrzem Europy.
21-05-2012 16:34
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1
Zgadzam się z repkiem- PZP był od początku lat 90-tych zapchajdziurą , po CL i pucharze UEFA,a i często zdarzało się że w stawce było o wiele więcej finalistów/półfinalistów krajowego pucharu aniżeli faktycznych triumfatorów. Liga Mistrzów, odkąd pojawiły się po dwie i więcej drużyny z najmocniejszych lig , zabiła te rozgrywki.
21-05-2012 17:01
earl
   
Ocena:
0
Jakim zapchajdziurą? Jeśli w PZP w latach 90. występowały takie zespoły jak Barcelona, Arsenal, Real Madryt, Ajax, Porto czy Liverpool to trudno mówić o tym, że były to rozgrywki małego formatu.
21-05-2012 18:48
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2
Musze powtórzyc earlu bo nie doczytałeś - dopóki w Champions League grali tylko mistrzowie krajowi, PZP miał jakiś sens. Pod koniec lat 90-tych dopuszczono po 2,3 a w końcu 4 drużyny do tych zawodów(tj CL) co wydrenowało tak skutecznie chwalone przez Ciebie rozgrywki że dalsze ich istnienie przestało mieć sens komercyjny.
21-05-2012 18:57
Rege
   
Ocena:
0
Sorry repku za lekkiego oftopa:

@Tyldodymomen
"Dla Kogutów nie jest to złe rozwiązanie, praktyka ostatnich lat pokazuje że wielu zespołom Liga Mistrzów tylko przeszkadza, bo muszą rozkładać siły 14/15-stu wartosciowych graczy na trzy wymagające fronty. Borussia póki grała w LM traciła punkty w Lidze,Villarreal spadł z La Liga, Chelsea skończyła na szóstym miejscu. A taką Ligę Europy wygrać jest jednak łatwiej."

Jest to jak najbardziej zle rozwiazanie. Jako, ze nie ma LM, to jest duza szansa, ze Bale i Modric odejda. Brak LM, to brak rozglosu zarowno dla klubu jak i zawodnikow, wiec ich wartosc spada. Nie bedzie juz spotkan, takich jak z AC Milanem dwa sezonu temu.

No, ale nic, druga polowa sezonu bylo nienajlepsza dla Spurs, wiec sa sobie sami winni, ze dali sie wyprzedzic Kanonierom. Ale Chelsea... petrodolary i tyle ;)
21-05-2012 19:09
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
IMHO jeśli Bale czy Modrić dostaną dobrą dla siebie i drużyny z White Hart Lane ofertę finansową z mocniejszego klubu to , niezależnie od tego gdzie by Tottenham grał, odejdą. A co do wartości- przykład cen za Hulka czy Falcao, którzy wypromowali się głownie na Lidze Europy, przeczy tezom o tym że wartość zawodnika spada poza LM.
21-05-2012 19:48
Repek
   
Ocena:
0
Dziś o 20:20 wielki test piłkarski w tvp1. Coś dla Ciebie, earl. :)

Pozdro
21-05-2012 20:16
kendo
    3 finały w 12 lat.
Ocena:
0
4 finały w 14 lat.

Mój Manchester United miał 3 finały w...4 lata (!!!)
23-05-2012 08:57
Repek
   
Ocena:
0
@kendo
I wyszło na to samo. :P

Pozdro
23-05-2012 12:17
kendo
    Chwaliłeś się ilością finałów.
Ocena:
0
A zresztą jeśli wziąć pod uwagę te twoje 4 finały w 14 lat (nie w 12), to Manchester ma dwa tytuły na 4 próby a Bayern 1 na 4, bo przecież ten pierwszy z 14 mają wspólny:P:P:P
Czyli nie wychodzi na to samo.
24-05-2012 01:38
Repek
   
Ocena:
0
@kendo
E, erm, hm... ale United przegrali z City! :P

Pozdro
24-05-2012 13:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.