» Blog » WH3 okiem fanboja: Omens of War
09-08-2011 02:43

WH3 okiem fanboja: Omens of War

W działach: Warhammer, RPG | Odsłony: 4

WH3 okiem fanboja: Omens of War
Tylko dla ludzi pozytywnie nastawionych do życia i RPGów. Intruzi zostaną rzuceni Sue Sylvester Khornowi na pożarcie.

Ponieważ po raz trzeci w ciągu pół roku zatopiłem oba sezony Glee, przy okazji pisząc m.in. reckę Omens of War dla Rebel Timesa, to naszło mnie, żeby trochę dokarmić inne pola fanbojstwa. Nie będę wracał już do IMO świetnego Signs of Faith. Dziś, dla innych fanbojów i fangirlek, parę wrażeń z Omenów (tutaj poltkowa recka Krishakha oraz fotki).

Ogólnie, jak zawsze, jest pięknie. Ekstra wykonanie (poza zbyt miękkim pudełkiem), sporo nowych gadżetów, kart akcji, potwory na własnych kartach. Miodzio.

Znacznie mniej ciekawe podręczniki – jak dla mnie nieco rozczarowują i opowieści o bitwach w Imperium, i opis Khorna (tudzież Khorne’a). Szkoda, że autorzy nie poszli tutaj drogą z Signs of Faith i nie dali więcej zahaczek na przygody. Patentów jest tragicznie mało i za inspirację muszą służyć dopakowani przeciwnicy oraz nowe profesje. Nie miodzio ani trochę, Prosiaczku.

Normalnie waliłem tutaj spis tego, co w pudełku, ale to dość wiernie oddał Krishakh. Skupię się więc na tym, na co chyba nie miał czasu w związku ze znacznie poważniejszymi obowiązkami. Na scenariuszu, który tradycyjnie dorzucono do jednego z podręczników. Ochrzczono go Karmazynowy Deszcz i w porównaniu z innymi genericowymi przygódkami z dodatków brzmi to całkiem nieźle.

Poniżej mały fragment z recki sporządzonej dla RT.

"Zawsze mnie fascynowało (tudzież irytowało w przypadku oficjalnych materiałów), dlaczego tak mało powstaje warhammerowych scenariuszy, których tematem przewodnim byłaby wojna. Albo chociaż mała bitwa. Nic tylko kultyści, spiski i intrygi między elektorami rozgrywające się w bliźniaczo nudnych miastach. Zupełnie, jakby ten system nosił tytuł Hammer (o raperach, kurde), a o wojnie wszyscy zapomnieli. W wydanych w Polsce dodatkach do poprzednich edycji duże i ciekawe starcia mieliśmy w legendarnym Liczmistrzu (jak ktoś ma, to chętnie odkupię) oraz w finałowych epizodach Wewnętrznego wroga (było coś w Kamieniach zagłady?). Być może pomniejsze potyczki ulęgły się jeszcze w innych podręcznikach, ale ogólnie w kwestiach militarnych jest gorzej niż słabo.

Tymczasem w Omens of War znajdziemy rzadki przypadek przygody, która rzuca BG w wir bitwy (a nawet dwóch). I to takiej stosunkowo epickiej, w której istotną rolę odgrywa potężny artefakt. Również przeniesienie scenerii na północ, na wybrzeże Morza Szponów, które nieustannie nękają barbarzyńcy z Norski, stanowi miłą zmianę klimatu.

Scenariusz jest oczywiście genericowy, a BG muszą się trochę namęczyć, by zdobyć zaufanie głównych bohaterów i wziąć udział w fabule. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by odważniejszy MG przekazał swoim graczom postaci pierwszoplanowych BN. Jednak i bez tego przygoda jest ciekawa, a bohaterowie mogą powalczyć z dzikimi Skaelingami oraz stawić czoła mocy spaczonej włóczni Khorna (tudzież Khorne’a)."


Spoiler warning

W skrócie (z dedykacją dla Ifryta) wygląda to tak:
  • Gracze przybywają do miasteczka na wybrzeżu Morza Szponów.
  • Miasteczko zostaje zaatakowane, a prawdziwym celem ataku jest świątynia Mannana, w której znajduje się magiczna włóczna – tytułowy Karmazynowy Deszcz. Oczywiście jest to artefakt Khorna (tudzież Khorne’a). Gracze mogą się trochę pobić na rozgrzewkę i uruchomić nieco encounterów, które wpływają na ich pozycję w oczach NPCów.
  • Od tej pory każda agresywna akcja gracza przesuwa żetony na specjalnym trackerze. Wysoko na nim jest główny NPC, szef oddziału najemników, Willi (ale nie ten z Alfa), którego zaczyna przejmować moc broni.
  • Włócznię zwija dowódca Skaelingów i ulatnia się (szczególnie, że mag najemników – zanim dostanie strzała włócznią – spala im flotę, fruwając pod niebie i waląc fireballami, to tak w kwestii braku megaheroika w WFRP).
  • Wódz najemników chce ruszać w pościg, a gracze powinni się wkręcić do ekipy.
  • Trwa pogoń, w jej czasie sporo kolejnych encounterów, które rozsądny MG musi sobie sensownie ułożyć.
  • No i na koniec finałowa walka na wzgórzu nad przepaścią. W jej wyniku jeden z BG powinien stoczyć walkę na Siłę Woli z magicznymi orężem. Efekt może być całkiem fajny, np. BG staje się wojownikiem Chaosu.

Słabość scenariusza widać na pierwszy rzut oka: to NPCe bawią się najlepiej. Ale, łaskawie, dość łatwo do nich dołączyć. Albo w ogóle przejąć ich role. W sumie, jak dla mnie, najlepszy scenariusz genericowy do Młotka, jaki czytałem od dawna.

No to na koniec coś dla prawdziwych młotkowców (i Warcraftowców).





Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Ifryt
   
Ocena:
0
Dziękuję za wpis (i dedykację)! :)

A propos scenariuszy militarnych do Warhammera, to pamiętajmy, że w Polsce mieliśmy nawet całą kampanię poświęconą przygodom żołnierzy - bardzo dobry "Władca zimy" z Wydawnictwa Portal.
09-08-2011 09:09
GRAmel
   
Ocena:
+1
Mam liczmistrza, ale to wersja z Maga z pierwszego tloczenia, tam gdzie klej byl uznany jako zuo.
09-08-2011 09:43
nimdil
   
Ocena:
+7
To ja już wiem jak będzie wyglądać czwarta edycja Młotka.

Będzie specjalnie skonfigurowany laptop ze stosownym softem. Zestaw dla gracza będzie wąsko sprofilowanym tabletem, a dodatki to będą rozszerzenia do softu. Zamiast bezsensownych ton papieru MG będzie przerzucał graczom wirtualne cosie na tablety i cały ten papierowo-kostkowy szajs straci rację bytu.
09-08-2011 12:38
raskoks
   
Ocena:
0
no proszę - gdyby nie to, że podręczniki do WH3 stoją u mnie na półce i się marnują to bym sobie kupił ten dodatek :D - może jak kiedyś się zabiorę za prowadzenie tego :P
BTW
w kamieniach zagłady była potyczka - gidze BG bronili jakiegoś klasztoru przed zielonymi z tego co pamiętam :)
09-08-2011 14:36
Repek
   
Ocena:
0
Przepraszam za małe czyszczenie komciów [nie łamały rega], ale uprzedzałem, że Sue Sylvester czuwa i kasuje marudy. :) Zostawiam te ciekawsze. :)

--
@nimdil
To byłoby ciekawe. Chętnie bym na czymś takim zagrał w Cybera. :)

@Ifryt
Racja, mam nawet na półce. Ale czy tam była jakaś bitwa (przez takową rozumiem starcie dwóch armii)? W Karmazynowym Deszczu też nie ma jakiegoś epickiego rozmachu w bitwie [choć można poczuć jej chaos i stawkę].

Hm, właśnie mi się przypomniało, że w Grozie w Talabheim jest spore starcie ze skavenami...

Ale chodzi mi po prostu o normalną bitwę. Pole, pagórki, dwie armie naprzeciwko siebie. Chyba w Imperium w płomieniach coś takiego było.

Pozdr3ed.
09-08-2011 15:01
nimdil
    @repek
Ocena:
0
Fakt.

W Imperium w płomieniach faktycznie dwie armie się trafiły, ale z tego co pamiętam bogowie powiedzieli stop.
09-08-2011 15:54
Repek
   
Ocena:
0
@nimdil
Ten podręcznik, o ile dobrze pamiętam, też mi wcięło. :) Ale - o ile pamiętam - finał całej kampanii był z odpowiednio epickim wykopem.

Pozdro
09-08-2011 16:01
nimdil
   
Ocena:
+1
Był. Mój się uchował, nawet chciałem poprowadzić Blanche na mechanice 2 edycji, ale - delikatnie mówiąc - jest sceptycznie nastawiona. Z jakiegoś powodu twierdzi, że Dresden Files jej bardziej leży.

Come on. W Warhammerze są najbardzie krasnoludzkie krasnoludy spośród wszystkich krasnoludów w fantastyce. I można nim by było grać przez kampanię w wersji rozszerzonej rozłożoną na ładnych kilka woluminów :P
10-08-2011 13:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.