» Blog » Uzupełnianki #7: Chicanos
10-01-2009 14:38

Uzupełnianki #7: Chicanos

W działach: Komiks, Uzupełnianki | Odsłony: 4

Uzupełnianki #7: Chicanos
Wydawnictwo Sutoris to jedno z tych niewielkich wydawnictw, które stanowią o kolorycie polskiego rynku komiksowego. Wydało niewiele, ale: po pierwsze primo, solidnie, a po drugie primo, póki co kończyło to, co zaczynało. A jest to cecha, którą polscy fani komiksu szczególnie sobie cenią.

Jednym z takich rozpoczętych i szczęśliwie zakończonych tytułów jest seria Chicanos.


Przyznaję jak na spotkaniu AK (Anonimowych Komiksiarzy) – "nazywam się repek i przepuściłem ostatnio nieco grosza na komiksy". Lista rzeczy do kupienia trochę się zmniejszyła, choć ten interwencyjny skup miał na celu raczej niedopuszczenie, by góra zaległości za chwilę się na mnie przewróciła.

Eduardo Risso kocham od chwili, gdy po raz pierwszy moje oczęta spoczęły na kartach 100 naboi, najlepszej sensacyjno-teoriowo-spiskowej serii, jaka ukazywała się w naszym kraju. Oczywiście, wielka w tym zasługa Briana Azzarello, ale Risso stał się dla mnie twórcą, którego komiksy kupuję dla samej przyjemności obcowania z kunsztem rysownika. A nie zdarza mi się to często.

Choćby z tego powodu sięgnąłem po, jak dla mnie, dość przeciętnego Ja, Vampira czy całkiem pozytywnie zaskakujące Opowieści grozy, które powinien nabyć każdy miłośnik Stephena Kinga. Przy okazji tych lektur zaczęło mi wreszcie coś mówić nazwisko Carlos Trillo.

Co genialnego mogło powstać w wyniku współpracy dwóch Argentyńczyków? Oczywiście, tylko komiks o Meksykanach w Nowym Jorku. A konkretnie o jednej Meksykance.

Alejandrina Jolanda Jalisco to postać, którą z pełną odpowiedzialnością zaliczam do czołowej trójki najbardziej oryginalnych i niebanalnych bohaterek kobiecych, z jakimi spotkałem się w komiksie. W tej chwili nawet nie wiem, kto w tej trójce mógłby się obok niej znaleźć, ale bez niej by się nie obyło. Wyobraźcie sobie kobiecą wersję Marlowe'a, tyle że niższą, chudszą, z monstrualnie wielkim biustem i fizjonomią G'wel ze Szninkla.

Chicanos to parodia czarnego kryminału, ale i komiksów o superlaskach, które spuszczają łomot superfacetom. Można wręcz odnieść wrażenie, że Risso żartuje sam z siebie i swoich atrakcyjnych panienek, których całe hordy znajdziemy w jego komiksach. Alejandrina ma kompleksy, nie wygląda na swój zawód i bez przerwy ma pecha. Gdy tylko coś ma szansę pójść dobrze, mamy pewność, że przez zbieg okoliczności lub jeden głupi pomysł wszystko weźmie w łeb. Marzy przy tym o wielkiej miłości w ramionach przystojnego faceta oraz wielkiej kasie. A gdy jedno i drugie dostaje...

Alejandriny nie sposób nie pokochać. Jak banalnie by to nie zabrzmiało, to bohaterka, z którą bardzo łatwo się zżyć. Trochę ze współczucia, bo życie co chwilę sprzedaje jej kopa, trochę z poczucia, że każdy z nas takiego kopa od czasu do czasu dostaje. Inna sprawa, że w przypadku Alejandriny ten kop ma zazwyczaj postać czołowego spotkania z miejskim autobusem.

Całość kompletu Chicanos to 119,60 zł. Rozsądna cena za cztery tomy rozrywkowej pozycji z nienachalnie, inteligentnie zarysowanym tłem nizin społecznych wielkiego amerykańskiego miasta (w tej roli New York, New York, co ciekawe - jeszcze z Twin Towers). Do pośmiania się i do podelektowania perfekcyjnym stylem Risso.

Na koniec mały dialog mamy mafiosa (na łożu śmierci) z jej synkiem (kryptogejem zresztą), który trafnie oddaje ducha Chicanos:
- Ciągle obracasz się w świecie bandytów?
- Tak, mamo. Jak zawsze.
- Oj, radujesz mnie tymi słowami. Najważniejsze, to iść drogą wyznaczoną przez przodków.


Tom 1: Biedna, brzydka i do tego detektyw
Tom 2: Morderstwa i wielki pech
Tom 3: Czy krew jest czerwona?
Tom 4: Autobus morderca
1
Notka polecana przez: Mayhnavea
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.