» Blog » Pyrkon 2013, czyli produkcja demokracji
26-03-2013 01:24

Pyrkon 2013, czyli produkcja demokracji

W działach: Konwenty, RPG, Polter | Odsłony: 72

Pyrkon 2013, czyli produkcja demokracji
Uwaga, długie.
W tekście konkurs.


Za nami Pyrkon 2013. Niezaprzeczalnie największa i najważniejsza impreza fantastyczna w Polsce. Ostatnio w Poznaniu na Pyrze byłem w 2010, jeszcze na Dębcu, na Pyrkonie 2010, który zasłynął hasłem "wróć do tych, którzy naprawdę cię kochają" (copyright by iron_master). Tymczasem impreza przeszła metamorfozę, którą chciałem zobaczyć na własne oczy...


Poznaniacy zrobili na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich już trzy wspaniałe imprezy (i to w rok! #szokdodzis). Dla krakowiaka (nawet przyszywanego) to daleka wyprawa, ale jak wszyscy byli konwentorobowie śledziłem to, co robiła ekipa Drugiej Ery. To trochę jak kibicowanie Lechowi Poznań – fajnie jak wygrywają "dla Polski", nawet jak na co dzień trzyma się kciuki za inną ligową drużynę. Ta analogia wykłada się na jednej rzeczy – w przypadku konwentów można spokojnie kibicować wszystkim bez posądzenia o zdradę barw klubowych.


Efekt wow

Najpierw o imprezie właściwej. Po przybyciu do Poznania i wejściu na teren MTP zderzyliśmy się z epickich rozmiarów kolejką. Ta, którą napotkaliśmy w listopadzie na Falkonie, nie mogła się z nią równać. Mieliśmy o tyle szczęście, że za 40 minut był nasz pierwszy punkt programu, więc zostaliśmy dopuszczeni do akredytacji dla obsługi. Inaczej pewnie do soboty stalibyśmy w ogonku i wspominali czasy PRL. To pierwsza z rzeczy, które Pyrkon musi przemyśleć. Nie mówię, że to się dało zrobić, przewidzieć itp. Ale to trzeba jakoś spróbować rozwiązać.

Potem weszliśmy na teren konwentu i machnąłem fotkę.

Zaś następnego tę:
Podpisałem je na fejsie: "O take polske smy walczyli". Beacon wybaczył mi pisownię z komórki, ale ta była całkowicie zamierzona. Dziesięć lat temu też marzyliśmy roiło nam się, że w Krakowie zrobimy targi gier. Pomijam, że nie do końca był wtedy na to pomysł (poza rozstawieniem stoisk Q-workshopu i paru innych raczkujących firm na sali gimnastycznej), to i nie było dla kogo ich robić. I nie mówię o fanach, ale o sklepach.

"Duży kraj w środku Europy" potrzebuje imprezy targowej. Nie kolejnego super konwentu z frekwencją powyżej 2-3 tysięcy uczestników z namiastką kameralnej atmosfery. Potrzebuje imprezy, której centrum stanowi biznes. Ludzie, dzięki którym mamy w co grać, o czym pisać i o czym flejmować. Długo na taką imprezę czekali i – chyba? – się doczekali. Teraz trzeba na nią chuchać i dmuchać. Rozmawiałem o tym na Pyrkonie z natanielem z Rebela. Minęła zaledwie dekada od krakowskich mrzonek marzeń, a możliwości i wymagania są zupełnie inne. Artur dodał tylko, że impreza powinna trwać dzień dłużej (dla osób jadących z daleka to naprawdę byłby plus) i spróbować dotrzeć jeszcze mocniej do dzieci. Mówił, że byli niedawno w Cannes, gdzie w czwartek i piątek na konwent przychodziły normalne wycieczki ze szkół. Może miasto byłoby zainteresowane wsparciem takiej aktywności młodzieży? Inwestycja w przyszłość zawsze dobrze brzmi, a branży z czasem się opłaci. Jak mówią na Wiśle: "kto kocha, ten wierzy, siła w młodzieży". To druga rzecz, którą Pyrkon mógłby przemyśleć.

Kolejną część Efektu wow zapewniała frekwencja imprezy. I nie mówię o tych ponad DWUNASTU TYSIĄCACH LUDZI (czytacie to ludzie?! DWANAŚCIE TYSIĘCY), ale o zwyczajnej publice na prelekcjach. Bloków była masa, ale część z nich była wręcz kosmicznie oblężona. Spotkania z autorami i w ramach bloków naukowego oraz konkursowego po prostu nie wytrzymywały naporu. O ile jeszcze fanboje potulnie stali na korytarzach i słuchali skrawków słów płynących z dobrze nagłośnionych sal, o tyle w konkursówce dochodziło do zderzenia braku przewidywania z brutalną rzeczywistością. W tych wypadkach tylko organizatorzy są w stanie powiedzieć, na ile da się to poprawić, bo tylko oni dobrze znają warunki lokalowe. Może potencjalnie najciekawsze punkty da się wydłużyć i przenieść do większych auli? Ideału nigdy nie da się osiągnąć, ale można próbować. To trzecia rzecz do przemyślenia dla orgów Pyrkonu.

Ostatnia rzecz jest bardziej subiektywna, ale zyskuje na obiektywizmie ze względu na podobną opinię wielu osób. Konwent tych rozmiarów nie ułatwia integracji. Osobiście włożyłem po prostu odpowiednio dużo wysiłku, by spotkać się z tymi osobami, z którymi chciałem i musiałem. Nie ze wszystkimi się udało. Jednak dla "branży" – a także dla wszystkich uczestników! – takie zloty są dobrą okazją do pogadania osobiście z ludźmi znanymi z sieci. Najlepiej spokojnie przy piwku/soczku/piwku. W tym roku na samym terenie MTP nie bardzo stworzono ku temu warunki. Chyba nikt nie przewidział, że połączenie sali koncertowej (do tego niespecjalnie nagłośnionej) z bufetem odniosło niepożądany skutek. Sami orgowie raczej mają tego świadomość. Z mojej perspektywy to ostatnia rzecz, którą z całą pewnością należy dobrze rozwiązać.

O temperaturze nic nie piszę. Te minus piętnaście, które ekstremalnie utrudniały życie w mieście, skasować mógłby tylko Putin, a tego Polsce nie życzę. Życzę po prostu Pyrkonowi, by globalne zmiany klimatu były dla niego bardziej łaskawe.

Pyrkonowi w przeszłości – poza linkowaną notką – poświęciłem jeszcze jeden tekst. Gdy teraz je czytam, mam wrażenie, że Pyrkon jest już częściowo w przyszłości, o której marzyłem, ale która nie wydawała się jeszcze do końca prawdopodobna lub pewna. Po tym, co stało się w tym roku, mam wrażenie, że Pyrkon mogą ograniczać tylko trzy rzeczy: wyobraźnia, możliwości finansowe oraz siły własne organizatorów. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie był dobrej myśli.

Zatem, parafrazując siebie: Pyrkonie, dasz radę!


Mój Pyrkon

Tak się fajnie co roku składa, że w okolice Pyrkonu przypadają urodziny mojej małżonki. Po powrocie z imprezy nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że wszystko układało się tak, by sprawić jej prezent.

Na kon wyruszyliśmy w piątek bladym świtem z Rutkiem i Dzikim, których namierzyliśmy dzięki forum KSF. Zrzutka na wachę i jazda. Siedem godzin po Zajefajnych Polskich Drogach i Autostradach i jesteśmy w Poznaniu. Tam, idealnie co do minuty, trafiamy na Magdę, która akurat wróciła z pracy, a my mogliśmy zrzucić nasze bambetle i pognać na konwent. Tam zakredytowano nas poza kolejnością i już o 16:00 prowadziliśmy z M. pierwszy punkt programu. Jak na pierwszy dzień, wczesną porę i tysiące osób w kolejkach na konwent, frekwencja była świetna. A my poprowadziliśmy zremasterowaną prelkę sprzed dziesięciu lat o romansie w RPG. Za sprawą uczestników wyszło bardzo fajnie i udało nam się formułę prelki poszerzyć o warsztaty. Bardzo miłym akcentem było pojawienie się na końcu spotkania Johna Wicka, którego przyprowadził lucek. John oczywiście nic nie rozumiał, ale to miłe zobaczyć na prelce osobę, której gry były i są dla nas tak ważne.

W piątkowy wieczór zaliczyliśmy jeszcze początek spotkania z Johnem Wickiem, czyli naszym erpegowym miszczem. Nie da się ukryć, że to jego gry wywarły na nas największy wpływ. Spotkanie było swego rodzaju show, a jego efekty – ci co byli, to wiedzą – pewnie ukażą się w sieci. Ogólnie: pokazaliśmy światu, że tu jest Polska!

Niestety, wtedy z Qrchakiem strzeliło nam do głowy, że jednak trzeba – jak na patriotów przystało – obejrzeć mecz Polska-Ukraina. Więcej grzechów nie pamiętam, ale dobrze, że mieliśmy dużo piwa i w sumie jak na okoliczności było wesoło. Mam nadzieję, że gower, baczko i Llewelyn_MT wybaczyli mi moją małą BAZINGĘ! A potem realizowaliśmy blok programowy Urka pt. "Jeżyce znane i nieznane", znany również jako "najlepszy blok programowy Pyrkonu". I tak do późna w noc...

Dygresja dla kibiców. Ostatnio, gdy oglądałem na Pyrkonie mecz repry, przegraliśmy z Irlandią Północną 2:3. Przypadek? Nie sądzę.

Sobota to kosmiczny mróz oraz papu w Mexicanie z Alicją i beaconem (creme brulle dalej rządzi), a następnie kilka punktów programu.

Z panelu Erpegi są dla... straciliśmy pierwsze dwadzieścia minut. Chyba nie ma czego żałować. Idea była dobra – nie rozmawiać o grupie "Erpegi są dla dziewczyn" (czytaj: uniknąć chamstwa z sali i bezsensownego flejma). Niestety, szkoda, że pozwolono osobom z sali aż tyle gadać. Były to – pomijając przypadki do policzenia na palcach ręki pijanego drwala – wypowiedzi z gatunku "a bo u mnie to jest tak". Nudne, wtórne, polegające tylko na eksponowaniu niezbyt "głębokiego doświadczenia mówiącego".

Znacznie ciekawsze były wypowiedzi części uczestników panelu – szczególnie Garnka, Petry Bootmann i Bothariego. Szkoda, że dyskusja nie toczyła się właśnie w gronie tych panelistów, którzy jednak nie bez powodu siedzieli za tym stołem. Po prostu mają więcej do powiedzenia na różne tematy i mają je lepiej przemyślane niż Janek, MG, level 3. Ja się nie odzywałem, bo założyłem się z beaconem, że jak się nie powstrzymam, to dostanę od niego lepę.

Po tym spotkaniu przyszła pora na nasze 50 minut. Powtórzyliśmy, w skróconym o połowę czasie, prelkę sprzed sześciu lat o tworzeniu postaci kobiecych. Wydaje mi się, że postać Helgi, porywaczki zwłok, znanej wcześniej jako bardka imieniem Słowik Sollandu, którą Imperatorka pozbawiła dłoni, i ta teraz planuje zemstę, równocześnie pragnąc odzyskania swojej straconej sławy i – być może? – miłości, wypadła dobrze. My byliśmy zadowoleni z tych miniwarsztatów, a równocześnie wgnieceni w ziemię przez pełną salę liczącą jakieś 150-200 osób. Wiemy, że to w dużej mierze wypadkowa rozmiarów konwentu. Ale robimy prelki od ponad dziesięciu lat i nigdy nie musieliśmy stawić czoła takiemu audytorium. Mamy nadzieję, że przybyli nie uważali tej godzinki za zmarnowaną.

Tak jak pisałem, integracja była nieco utrudniona, bo knajpa konwentowa się do niej nie nadawała. Dlatego wyskoczyliśmy z małą ekipą do greenawaya. Fajnie było pogadać o RPG i nie tylko z Zsu, Szponer, Squidem, Petrą i Scobinem. I kruszon w sosie jogurtowym też był fajny.

Po powrocie Squid pokazywał, jak się gra w Pokemony, a z Darkenem po jego prelce pogadaliśmy trochę o indie-srindie.

Niezwykłym punktem programu była prelka "Kadu tańczy dla mnie" o różnicach między jednostrzałem a kampanią. Masa trafionych spostrzeżeń, sporo zagadnień do dyskusji oraz niezwykła osoba prowadzącego. To nie mogło się nie udać. Szkoda, że nikt tego nie nagrywał. Hit YT murowany.

Dla nas prywatnie hitem weekendu była jednak prelka Tila o... romansach. My zabraliśmy się do tego bardziej analitycznie, a prowadzący postawił na przykłady z życia wzięte i emocje. Choć spotkanie kończyło się bardzo późno, nie żałowałem, że dałem się M. na nie zaciągnąć. Kilka pomysłów po prostu wyrywało z butów, czego efektem była dyskusja na korytarzu po zakończeniu spotkania. Bardzo bym chciał, żeby Til napisał coś dla szerszego grona odbiorców, na co go namawiałem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Smutna konstatacja – po tym spotkaniu, ale nie tylko – fandom jest tylko częścią społeczeństwa polskiego. Społeczeństwa, w którym wiele ordynarnych żenujących żartów uchodzi na sucho. Optymistyczna konstatacja – po tym spotkaniu, ale nie tylko – w fandomie jest coraz więcej osób, które potrafią sobie z tym radzić i odpowiednio reagować.

Efekt przeciągnięcia spotkania na korytarzową dyskusję był zgoła nieoczekiwany. Wpadliśmy bowiem na wychodzących z konu Wicka i lucka. Gadu-gadu i oto Wick daje M. w prezencie Blood&Honor, wrzuca autograf z okazji urodzin i lądujemy w knajpie Dylemat. Pijemy balanatine’sa (What do ya drink, John, beer? – Whisky) i herbatę, a potem gadamy o erpegach. A gdy okazało się, że Wick jest maniakiem i znawcą legend arturiańskich, już wiedziałem, że cała wyprawa do Poznania staje się dla M. jednym z najlepszych prezentów urodzinowych ever.

Sobotę kończymy znów blokiem "Jeżyce znane i nieznane", który dogorywa o gdzieś przed szóstą rano. Dobija go kalamburowe hasło, które Joseppe wymyślił dla Llewelyna_MT.

KONKURSLlew pokazuje. Dwa słowa. Pierwsze: produkcja.
Drugie: zwierzę na "o", kopytne, żyje w Polsce. Po BARDZO długim myśleniu, ustalamy, że chodzi o osła. Po chwili odgadujemy: "Produkcja demokracji".

Zadanie konkursowe brzmi: napisać w komciu, co łączy osła z demokracją?
Nagroda: 300 Polterpunktów ode mnie na zakupy w Poltersklepie.

Ale za to niedziela...

Okazało się, że nasi kierowcy-towarzysze podróży muszą "odpocząć" przed drogą. Bardzo odpowiedzialnie i słusznie.

Dzięki temu zdołaliśmy spotkać się z Navraelem i wciąć w greenwayu szarlotkę, zaliczyć ciekawe spotkanie Scobina o bohaterach w RPG, pogadać przy herbatce i karkówce oraz pograć w Slavikę z nieznanymi nam ludźmi. Jeśli dodać do tego, że Misiek znalazł czas, żebyśmy poknuli – owocnie! – na linii Pyrkon-Polter, to niedziela już wypadła bosko.

Ale to nie był koniec.

Bo na koniec był Suflet Magdy. Creme brulle, kruszon i szarlotka się schowały. Został przygotowany, urośnięty i zjedzony. A gdy to nastąpiło, dokładnie w tej sekundzie, zadzwonili nasi kierowcy-towarzysze podróży, że już czekają. Jak chłodne jest to?

Poznań był dla nas w tym roku bardzo gościnny. Do tego stopnia, że zakrzywiał czasoprzestrzeń tak, byśmy skorzystali z jego możliwości do samego końca. Dziękujemy, Poznaniu. My też Cię kochamy.

Wróciliśmy o trzeciej nad ranem w poniedziałek.
Odespaliśmy.
Wrócimy (?).


And the pozdro goes to...

Wiem, że już dawno "tl;dr", ale pozdruffka rzecz święta. W tej chwili należą się jak psu buda, ale za parę lat stanowią element miłych wspomnień. Dlatego niezainteresowanym polecam trollowanie flejmowanie w innych miejscach.

Dzięki za Pyrkon 2013 lecą do:
  • Mojej Żony, z którą, cytując samego siebie: "uwielbiam przebywać pół Polski, by być z nią gdzie indziej".
  • Magdy i Urka. Jesteście najlepsi. Rzekłem.
  • Magdy i Urka. Jesteście najlepsi. Rzekłem jeszcze raz.
  • Rutka i Dzikiego za bezpieczne dowiezienia nas na miejsce, odwiezienie do domu i zajefajną setlistę.
  • Osób, które pojawiły się na naszych prelkach. Było nam jak zawsze miło, a do tego – z naszej perspektywy – wyszły naprawdę świetnie dzięki Waszym pomysłom.
  • Alicji i beacona za meksykańską sobotę, groźbę lepy oraz wspólne komentowanie Ronaldo, Mourinho, Polski i Ukrainy.
  • Scobina za wspólną karkówkę z herbatką i bycie Staszkiem.
  • Kaduceusza za taniec dla nas.
  • Qrchaca za guldena z cynamonem oraz wspólne dzielenie piłkarskiej klątwy Pyrkonu. Przypadek? Nie sądzę.
  • Tila za prelkę konwentu. Rządzisz, człowieku.
  • Wędrowcza za skrzętnego świszczypałę i za trzeźwe spojrzenie.
  • Llewelyna_MT za produkcję demokracji.
  • Leha za walkę z produkcją demokracji.
  • gowera za świeży, emocjonalny powiew w skostniałej formule kalamburów.
  • baczka za tequillowe rozdziewiczanie.
  • rincewinda za dzielenie podłogi i (nie)znoszenie mojego chrapania.
  • Ra-Va za "No, ba, stary, ...!"
  • Petry, Szponer, Squida i Zsu za wspólny wypad na ciacho i pogaduchy.
  • lucka za spiknięcie nas z JW. Thx, mon.
  • Joseppe za bycie MSzŚ i najbardziej żenującym najzabawniejszym kalamburzystą.
  • Arcziego za bycie zabawniejszym Urkiem.
  • nataniela za chwilkę rozmowy i fotkę ze Slaviką.
  • Jade Elenne za hugsy, chwilę rozmowy i... pozostawienie bannera Poltera na konwencie. Czyżby nie chciał wracać do Wawy? Możemy to zrozumieć.
  • oggra za pierwsze spotkanie w realu.
  • Navraela za to, że zdecydowanie nie jest takim noobem.
  • Wojtka Rzadka za krótkie, ale miłe spotkanie zaakcentowane obecnością Oli. Powodzenia z projektami!
  • Miśka za wspólne knucie.
  • Oraz:Tomka, Garnka, Puszona, SQVY, Kornika z lubą, Tomka, Prezesa, Neko, Szafy, Paszka, Ausira, Krzysia, Riel, malakha, Azarina, Jay'a, Salantora, Todda, Michała Studniarka, Miyagiego, Adona, altonidasa, amnezjusza, Venomusa, Boskiej, Tatsu, Planetourista oraz naszych partnerów z gry w Slavikę, a także wszystkich, o których mogłem tylko i wyłącznie przez przypadek zapomnieć.
  • No i dla Orgów, dzięki którym mieliśmy pretekst, by przejechać pół Polski i zrobić debet na koncie. Tak trzymać, prosiaki miszcze!
  • A także dla Magdy i Urka. Jesteście najlepsi. Rzekłem po raz trzeci, zaklepane.

Bardzo byśmy chcieli pojawić się na Pyrze za rok. Niestety, rok to bardzo długi czas, by cokolwiek planować. Ale wszystkim polecam pojawić się w Poznaniu choć raz. Nie jest niestety powiedziane, że taką imprezę mamy raz na zawsze.

Tak czy siak, pamiętajcie, że jedno się liczy (uwaga, klną)...




Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

baczko
   
Ocena:
+2
Magda i Urko są najlepsi! :) Ominął mnie suflet...

Bazingi nie wybaczamy - nigdy.

Kalambury mnie wgniotły w ziemię, pozdrawiam, Alternatywny Eskapizm.
26-03-2013 01:36
Salantor
   
Ocena:
+1
Paczcie go, tego baczka. Na Pyrze był, ale przywitać to się nie przywitał, exszefo działu jeden...

Żałuję, że nie miałem czasu na dłuższą rozmowę, ale w tym roku na Pyrkonie było mnóstwo znajomych oraz mniej i bardziej pilnych rzeczy do zrobienia. Nadrobimy na Polconie? :]
26-03-2013 01:55
Repek
   
Ocena:
0
@Salantor
Nie wiem, czy do "nadrabianie" to do mnie. :) Ale niestety, Polcon ma jedną wadę - wypada co roku w rocznicę Ślubkonu. :P

Pozdro
26-03-2013 02:10
baczko
   
Ocena:
+1
No jakoś tak wyszło - z ponad połową znajomych, którzy byli na Pyrkonie się nie zobaczyłem :/
26-03-2013 02:10
gacoperz
   
Ocena:
+2
"Demokracja to kult szakali wyznawanych przez osły."
~Henry Louis Mencken
26-03-2013 07:05
Llewelyn_MT
   
Ocena:
+1
Demokratów, nie demokracji. :P
26-03-2013 07:39
Petra Bootmann
   
Ocena:
+1
repku, repku: Petra Bootmann. Dwa razy o, dwa razy n.

I było bardzo fajnie. A poza tym dziękuję za pozbawienie mnie quentinowych złudzeń.
26-03-2013 08:07
Szept
   
Ocena:
+2
Osioł - maskotka partii demokratycznej USA.

@wpis wyżej - repku, repku, tak potraktować kobietę ty szowinisto ;)
26-03-2013 08:14
kaduceusz
   
Ocena:
+4
Repozdro!

> Szkoda, że nikt tego nie nagrywał.

Gwoli ścisłości, to zanim rozpocząłem prelekcję jakieś dziewczę pytało, czy może nagrywać ("W celach naukowych; to nie będzie nigdzie publikowane" Miałem odpowiedzieć "So why bother?" ale po polsku wyszło "Proszę bardzo, nie mam nic przeciwko").
26-03-2013 08:43
Urko
   
Ocena:
+5
Wczoraj wieczorem wpadł do nas Peja i powiedział, że słyszał o spoko bibie w weekend na Jeżycach. Trochę mu było smutno, że bez niego, ale generalnie spropsował, że sławimy imię jego dzielnicy i powiedział, że następnym razem nie odpuści sobie tequili z ostatnimi ogórkami kiszonymi z nocnego na Rynku Jeżyckim i kalamburów.
Dziękuję i pozdrawiam,
mniej zabawna wersja Arcziego ;)
26-03-2013 08:45
etcposzukiwacz
   
Ocena:
0
Niestety, szkoda, że pozwolono osobom z sali aż tyle gadać. Były to – pomijając przypadki do policzenia na palcach ręki pijanego drwala – wypowiedzi z gatunku "a bo u mnie to jest tak". Nudne, wtórne, polegające tylko na eksponowaniu niezbyt "głębokiego doświadczenia mówiącego".

Brawo. Zawsze to powtarzam, po co mówić jak jest w realu, skoro teoria mówi inaczej? Teoria lepsza jest! Fakty nie pasują do teorii, tym gorzej dla faktów!
26-03-2013 09:07
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Tym razem wyjątkowo polecę konwentowe pozdrówki, za to hasło "o take polske smy walczyli".
Wreszcie się udało, mam nadzieję że profesjonalizacja konwentów będzie szła w tym kierunku.
Miałem w planach przyjazd i zrobienie kilku obiecanych XLsowi piw. Niestety sprawy biznesowo-hobbystyczne zatrzymały mnie we Wrocławiu, więc nie miałem okazji zobaczyć tych cudowności na własne oczy. Może następną razą.
Repku, ale czemu bawiliście się na Jeżycach?!
Być może wiele się zmieniło odkąd opuściłem poznańską Alma Mater, ale w moich czasach to tam się zapuszczało tylko do Kakadu spuścić łupnia w darty "profesjonalistom". I zwykle szło się sporą ekipą, dla bezpieczeństwa. :)
26-03-2013 09:15
Krzyś
   
Ocena:
+1
Niczego tak bardzo nie żałuję, jak mojego wyjścia w połowie Waszej prelekcji, bo fajnie się rozkręcała. Ale cóż, obowiązki wzywały. (za to była to w ogóle jedyna prelekcja na jakiej byłem)

Za to Rysia obecna na Waszej drugiej prelekcji była zachwycona. "Ta dziewczyna była słodka" :D

Dammit, tyle luda nie spotkałem :///

Zdro
26-03-2013 09:15
Wlodi
   
Ocena:
+1
Ja żałuję, że mnie nie było. Niestety prywata uniemożliwiła pojawienie się. Liczyłem na posłuchanie Johna Wicka. Podskoczenie na prelki znajomych osób. Szkoda ... ale miło się czytało o tym, jak dobrze wypadł festwial. :)
26-03-2013 10:08
Alfar
   
Ocena:
+3
Aż sie zalogowałam by zalajkować:) Cieszymy się, że nasza impreza się podobała, bardzo żaluję, że nie mieliśmy okazji porozmawiać:)))
26-03-2013 10:42
Umbra
   
Ocena:
+1
12 tysięcy wgniata w fotel, no cóż musiały przyjść kiedyś te dni, że wspominanie ponad tysięcznej frekwencji na Krakonach przestało robić wrażenie (wiem, wiem, przyszły kilka lat temu). W następnym roku się pojawię.

Jeśli chodzi o kibicowskie sprawy. Repek. Macieju. Nie wiem jak się zwrócić, żeby było najpoważniej. Po prostu przestań oglądać mecze polski na Pyrkonach. Proszę.

Długi fajny tekst, dla kogoś kto przestał pojawiać się na konwentach i siedzi poza krajem takie tekściki pokazują co się zmieniło. Od lat obserwuję z tego punktu scenę w kraju i jestem pod wrażeniem.
26-03-2013 11:58
Azot
   
Ocena:
+3
w sumie w naszych realiach odpowiedź na pytanie co łączy osła i demokrację jest prosta: wiejska.

"posły, osły, senatory..."
26-03-2013 12:06
Repek
   
Ocena:
0
@Alfar
Ano niestety, nie złożyło się. Ale i tak jestem zadowolony z tego, z iloma osobami udało mi się zamienić choć parę słów.

@Petra
Sorry, poprawiam.

I było bardzo fajnie. A poza tym dziękuję za pozbawienie mnie quentinowych złudzeń.

Do usług. :P

@Llew
Wiem, ale tak lepiej brzmi. :P

@Umbra
To silniejsze ode mnie. :)

@Krzyś
Za to Rysia obecna na Waszej drugiej prelekcji była zachwycona. "Ta dziewczyna była słodka" :D

Ta stworzona czy moja żona? :P Fajnie, że się podobało.

@KONKURS WYGRYWA SZEPT
Szepcie - traktuj swoje konto punktowe na Polterze, jakby było o 300 punktów bogatsze. Przy zamówieniu odejmę od swoich punkciorków.

EDIT: @VonMansfeld
Ważniejsze, czy aluzję pojąłeś.

Pozdro i odpozdro
26-03-2013 13:41
   
Ocena:
+1
Etc., wybacz, ale na owej prelce sala zazwyczaj [mod] jak potłuczona, to nie były wypowiedzi praktyków kontra wypowiedzi teoretyków. To był czesto gęsto zwyczajny bełkot.
26-03-2013 17:20
Repek
   
Ocena:
+2
Dokładnie. Akurat cięzko zarzucać Garnkowi, Petrze czy Bothariemu brak praktyki w grze. Ich przykłady z sesji/życia erpegowego były przy tym sto razy ciekawsze od "a bo u mnie to można dostać miecz +4, jak się zasłuży".

Alfar miała też ciekawy przykład z pracy z trudną młodzieżą, a Puszon opowiadał o praktyce wydawcy. To były rzeczy, których było warto posłuchać.

Niestety, na konach pokutuje przekonanie, że każde spotkanie to panel dyskusyjny Z UDZIAŁEM PUBLICZNOŚCI. Tutaj też tak było, ale części ludzi na sali zwyczajnie brakowało dystansu do tego, że nie są żadnym partnerem do rozmowy, a ich zdanie pasjonuje tylko ich samych. To takie klasyczne prelkowe spamerstwo [nie mylić z prelkowym trollingiem], najczęściej nieuświadomione.

Na dyskusję z salą jest zresztą na konach bardzo dużo miejsca, ale IMO powinno odbywać się to na konkretnych punktach i być jasno komunikowane. Dla przykładu, M. i ja niemal zawsze robimy spotkania quasiwarsztatowe. I tam jest miejsce dla rozmowy z salą, bo np. robimy razem postać czy zarys scenariusza.

Pzdr.
26-03-2013 17:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.