30-09-2009 02:03
Po co jechać na MFKiG?
W działach: Komiks, Konwenty | Odsłony: 6
Na końcu notki zapraszam do konkursu dla fanów Jeża Jerzego
W zasadzie tytuł tej notki powinien brzmieć Po co jadę na MFKiG? Z analizy preferencji uczestników wynika bowiem, że znaczną większość z nich interesują dwie rzeczy: komiksy i autografy.
Niby brzmi logicznie, ale nie dla mnie.
Jasne, na największy polski konwent komiksowy jedzie się przez komiksy. Z ich powodu. Bo na co dzień ma się na ich punkcie hopla i trzeba się czasem przekonać, że jest jeszcze parę setek (oby parę tysięcy!) takich, którzy mają hopla większego. Ale osobiście nie jadę po komiksy. Giełda, pomimo zniżek, to nie moja strefa polowania (może poza occasionalami, które potem trudno zdobyć). Autografy to też gra trochę niewarta świeczki, taśmowa robota, przez którą traci się większość festiwalowego contentu.
Dla tych, którzy jednak lubią polować na zniżki, Motyw Drogi zrobił bardzo pożyteczne zestawienie.
Po co zatem tłukę się do Łodzi?
Przede wszystkim ze zdrowego – jak mawia moja mama – snobizmu. Nazywając rzecz po imieniu: fajnie jest spotkać ludzi, którzy na co dzień zasilają naszego hopla. Rok temu MFK (iG pomijam w tej notce, bo część growa nie interesuje mnie w ogóle) wspięło się na palce i ściągnęło sławy, do których kalibru trudno będzie się zbliżyć. No, przynajmniej dopóki nie zacznie do nas walić Ameryka i Alan Moore.
Ale i tak jest bardzo dobrze. W ramach kolekcjonowania pokemonów przeprowadzania wywiadów ze świetnymi autorami, wpisałem się do karnecików kilku twórców. Jak przeżyję ten balet, jeszcze nie wiem, ale kilka spotkań zapowiada się ekscytująco.
Szczególnie nakręcam się na:
- Ivana Bruna – może trochę zaskakujące typowanie, ale dawno żaden komiks nie wstrząsnął mną tak, jak Bez komentarza.
- Denisa Kitchena – czysto i paskudnie snobistycznie. Dotknąć człowieka, który współpracował z Eisnerem. Kitchen o kuchni Eisnera – powinno być smakowicie.
- Andre Paula-Duchateau – czyli człowieka, którego Hans Yans mocno zaciążył na moim dzieciństwie.
- Premierę jedenastego tomu Jeża Jerzego, którą będę miał przyjemność prowadzić. Postaram się nie dać wpuścić w jeżyny i wyciągnąć nieco z autorów. Termin: Sobota, godz. 15:00.
- Panel wydawców, który w zeszłym roku wypadł podobno dobrze, więc i w tym na mnie spadła przyjemność gnębienia tych, którzy nie dotrzymują terminów i drenują nasze portfele. Na tym spotkaniu, w niedzielę o 13:45 będzie można wyrazić swoją miłość i podziw dla ludzi, dzięki którym komiksowy cyrk w Polsce się kręci.