» Blog » Jak (nie) zostałem Dilbertem
28-06-2009 00:09

Jak (nie) zostałem Dilbertem

W działach: Życie jest nowelą | Odsłony: 5

Jak (nie) zostałem Dilbertem
Na Pyrkonie podczas prelekcji RPGowiec na emeryturze powiedzieliśmy, że warto być erpegowcem, bo stanowimy mafię. Nasza-klasa czy GoldenLine się chowają, o FB nie wspominając. Granie z kimś to najlepsza rozmowa kwalifikacyjna i szansa na bycie zapamiętanym w celu zagospodarowania w ramach pozytywnego nepotyzmu. Jakiś czas temu, gdy senmara pisała dla komiksowego reckę Dilberta, a suzysparrow mierzyła się z jego planszówkową wersją, szczerze zazdrościłem, że nie posiadam doświadczenia niezbędnego do odpowiedzialnego wypowiadania się w temacie. Błąd postanowiłem naprawić, ale korporacja mnie nie chciała (ze wzajemnością). Zechciała mnie natomiast sieć księgarń. Żeby nie być posądzonym o kryptoreklamę, powiem, że jej nazwa zaczyna się na "m", a kończy na "atras". Fucha na lato wpadła dzięki akito, która znała jednego z pracowników, El Tejona (mega dzięki jeszcze raz), którego bracia z kolei byli częstymi uczestnikami ConQuestów. Mafia Wars na FaceBooku po prostu. OK, nie jest to może korporacja z open spejsem i zasadą "kto pod kim dołki kopie, ten awansuje", ale i tak rygor pracy osiem godzin dziennie to niezwykłe (dla mojego wewnętrznego śpiocha oczywiście) doświadczenie. Miałem tak pozasuwać do końca sierpnia, ale pojawiła się propozycja z gatunku tych nie do odrzucenia. Tak czy siak, poniżej krótki przegląd tego, z czym się pracę w księgarni na krakowskim rynku je. Porady dla tych, którzy kiedyś chcieliby pozasuwać w księgarni, bo uważają, że to wspaniała sprawa "być wśród książek":
  • Jeśli jesteście facetem, przygotujcie się na spotkanie z Panem Wózkiem. O ile jesteście jedynym facetem, który aktualnie wygląda w miarę sprawnie, dobrze się poznacie. Pan Wózek codziennie rano pomoże Wam przerzucić pół tony książek z wozu dostawczego do biura. Módlcie się, by biuro nie znajdowało się po schodkach, inaczej poznacie sens hasła "wojna z dziesięcioma schodami". Po takiej zaprawie żadna przeprowadzka nie będzie Wam straszna.
  • Nie martwcie się, że pierwszego dnia w stopy wbijają się Wam noże. Przejdzie po tygodniu, w najgorszym wypadku dostaniecie żylaków.
  • Szanuj przerwę swoją jak bliźniego swego. Tak szybko odchodzi.
  • Uważaj na szczękę, może rozboleć od uśmiechania się do ludzi, którzy sami nie wiedzą, czego chcą.
  • Nie przejmuj się, gdy z własnej woli zaczniesz układać alfabetycznie mapy państw i stolic Europy. Nerwica jest tu wliczona w koszta, warto się z nią zaprzyjaźnić.
To, co najlepsze (czytaj: przerywające rutynę), czyli niezwykli goście:
  • Moja teściowa.
  • Moja żona.
  • Krewni i znajomi królika: elcia z dyńkiem, Kuba 'DrugiejSzansy' Oleksak, Bart (kumpel z boiska), nieco fandomu: Inkwizytor, nid...
  • Nigel Kennedy w koszulce Aston Villi i w towarzystwie żony-menedżerki. Jak powiedział Pan Jan (patrz niżej): "na chwilę spuścić go z oczu i zaraz daje gazu".
  • Pan profesor Stabro, u którego dostałem jedyną piątkę na studiach (z lit. współczesnej). Był nie w humorze. W kolejnych tygodniach przewinęło się jeszcze paru ludzi ze znajdującej się za rogiem alma mater, którzy mieli dość znaczny wpływ na moje życie.
  • Ewa Błaszczyk, na której Zmiennikach się wychowałem, a której nieżyjący już mąż był - jak twierdzi Pan Jan - ultrasem Legii Warszawa.
  • Jerzy Trela siadający obok na ławeczce na Plantach podczas "lanczu".
  • Gitarzysta Kata, Piotr Luczyk, wpadający po jakiś horror na prezent dla przyjaciółki (wyszedł z książką Dwunastu).
  • Niejaki Penderecki z wnuczką, która - gdyby mogła - wyszłaby z połową działu dziecięcego.
Powody do wstydu:
  • Sprzedać kilka Pilipiuków i jeszcze utrzymywać w żywe oczy, że AP dobrze pisze.
  • Wskazywać nastolatkom książki Stephanie Mayer. Dobrze, że to jednostki stracone dla społeczeństwa.
  • Sprzedać coś Coelho.
  • Sprzedać coś Coelho w wersji anglojęzycznej.
  • Powyższe powody do wstydu składają się na tzw. księgarnianą teorię karmy. -1 punkt dostaje się za pokazanie (wręczenie) jakiejś książki kogoś z wyżej wymienionych autorów.
  • Aha, Przewodnik wojownika światła liczy się za -2.
  • Aby odzyskać punkty, należy wskazać coś o karmie za +1. Przykłady: Pratchett, Herbert, Sapkowski, Lovercraft, Masłowska.
  • Po miesiącu zakładam, że odrodzę się jako półka na książki. Wersja optymistyczna: mól książkowy lub kolonia roztoczy.
Wydarzenia śmieszne i straszne:
  • Dziewczynka w wieku lat siedmiu rzucająca się na Gotuj z papieżem Jakuba Ćwieka.
  • Inna dziewczynka w wieku lat dziesięciu, jedenastu, rzucająca się na całego Gaimana, w tym na Księgę cmentarną.
  • Chłopiec w wieku lat dziesięciu, który "przeczytał już całego Sapkowskiego" i mama nie wie, co mu kupić. Wychodzi z naręczem Pratchetta, Eragonem i jeszcze czymś. Mama na to: "synku, kolonie tyle nie trwają".
Sytuacje "nierealistyczne":
  • Człowiek szukający książki, która pozwoli mu się oswoić z samobójstwem kogoś bliskiego.
  • Ludzie szukający książki o reinkarnacji i widzeniu światła, bo "właśnie chyba im się coś takiego przydarzyło".
Dla fanów piłki nożnej:
  • Funkcję ochroniarza i duszy księgarni stanowi Pan Jan, czyli Jan Karwecki, rezerwowy w reprezentacji Górskiego w latach 70. Wpiszcie w google'a, wyskoczy. Charakterystyka ogólna: wygląd Marszałka Piłsudskiego, schemat rozwoju fixera ("bo to mój serdeczny kolega"), kopalnia angedot i niesprawdzalnych opowieści. Jak ktoś kojarzy ojca z Wilkiej ryby Burtona, to wie, w czym rzecz.
Na koniec anegdotka, którą sprzedał mi odwiedzający księgarnię mój były wykładowca z UJotu: "Kiedyś, jak byłem zagranicą, też chciałem pracować w księgarni. W końcu jednak nie było mi to pisane, bo znalazłem pracę lepiej płatną. Na budowie."

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

bukins
   
Ocena:
0
Anegdotki bezcenne :)

Podobnie miałem ze sprzedażą planszówek. Rozmowy z klientami i wciskanie czegokolwiek i przekonywanie, że jest dobre, bywało strasznie męczące. Przez pierwszy miesiąc miałem wyrzuty sumienia, potem miałem laptopa w pracy i przestałem się czymkolwiek przejmować ;)
28-06-2009 00:21
Wojteq
   
Ocena:
0
>>Chłopiec w wieku lat dziesięciu, który >>"przeczytał już całego Sapkowskiego" i >>mama nie wie, co mu kupić. Wychodzi z >>naręczem Pratchetta, Eragonem i jeszcze >>czymś. Mama na to: "synku, kolonie tyle nie >>trwają".

Ten dopiero ma pozytywną karmę. Brawa dla mamusi i oklaski dla chłopaka. Za Eragona nieco mniejsze, ale i tak dobrze.
28-06-2009 03:13
Urko
   
Ocena:
+1
"Ludzie szukający książki o reinkarnacji i widzeniu światła, bo "właśnie chyba im się coś takiego przydarzyło"."

Niepokojące. I co poleciłeś?
28-06-2009 09:45
teaver
   
Ocena:
0
Dziecko rzucajace się na "Gotuj z papieżem"! Oto przyszłość polskiej fantastyki. :D Lonka też woli takie okładki.

p.s.
Jak byś wiedizał coś o wznowieniu "Wilkach w ścianach" to dałbyś nam znać? Proszę...
28-06-2009 11:26
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Hm, akurat Księga Cmentarna całkiem się dla takiego dzieciaka nadaje :)

Wakacyjna praca... Mówili mi "łał, wakacje po maturze są niesamowicie, ale sobie można pojeździć!" - tylko nikt nie wspomniał jakoś, że nie ma z kim się rozbijać po świecie, bo wszyscy rówieśnicy siedzą w pracy. Ech, zacząłem doceniać wartość szabatu i zmuszania opornych do wypoczynku :P
28-06-2009 11:29
Repek
    @Re
Ocena:
0
@Urko
Tu mowa o ludziach, którzy naprawdę nie wiedzą, czego chcą. Bo jak ktoś mówi "dla mamy, która ma 60 lat i mieszka w Stanach", to się coś zawsze wymyśli. :)

@teaver
Niestety, tak jak pisałem, w środę moja przygoda z księgarnią się kończy. Ale mogę sprawdzić w poniedziałek, czy jest w hurtowni.

@rincewind
Oj, to niefajnie. Wakacje po LO to była prawdziwa wyprawa życia.

Pozdróweczka!
28-06-2009 13:22
Marigold
   
Ocena:
0
Brrrr, rozumiem, że Coehlo niestety nadal dobrze się sprzedaje? :>
28-06-2009 14:06
Repek
    @Marigold
Ocena:
+1
Ciężko ocenić.

Właśnie ukazała się jego nowa książka, która oczywiście poszła na ekspozycję. I jakoś tak sobie jej imho szło [jupi!]. Z Grocholą w każdym razie szans nie miał. Inaczej jednak może być np. w galerii krakowskiej przy dworcu, gdzie ludzie wpadają pewnie przed podróżą.

Inna sprawa, że Matras to trochę inna sieć niż np. Empik. Przykładowo, w lokalu, w którym ja pracowałem, księgarnia znajdowała się już kilkaset lat temu, a na ścianie wisi rachunek z czasów IIWŚ. Tu często ludzie przychodzą po coś konkretnego, są stali bywalcy [np. profesor Krawczuk, którego powinni znać historycy]. W ogóle ważny jest kontakt ze sprzedawcą, a nie taśmówka jak w empiku i traktowanie klientów jak zła koniecznego.

Pozdrówka
28-06-2009 16:40
Marigold
   
Ocena:
0
Ha :) dobrze mu tak ;) Matras jest fajną siecią, ale cenowo ciut przepada w konkurencji z Empikiem... A Krawczuka znają nie tylko historycy ;)
28-06-2009 17:17
Repek
    @Marigold
Ocena:
0
Co do cen - to nawet nie wiedziałem. Może monopolista może sobie pozwolić na jakiś mały dumping, szczególnie przy swoich marżach.

Dla mnie fajne było to, że miałem zniżkę 20%. :D Chyba ją jeszcze trochę wykorzystam.

pozdróweczka
28-06-2009 17:36
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Arcygenialny wpis :) Aż szkoda, że odchodzisz, jeszcze 2 miechy i byłby kolejny :P

Mam nadzieję, że nowa praca będzie przynajmniej równie inspirująca :D
29-06-2009 00:31
Repek
    @Marheva
Ocena:
0
Mam nadzieję, że za dwa miesiące będzie wpis o jeszcze nowszym wyzwaniu. :D

Pozdrówka
29-06-2009 00:34
Puszon
    Ehhh
Ocena:
0
koniec swiata, repek w stalej pracy :))

Hmm myslalem, ze uda mi sie cie nawiedzic, ale juz wkrotce rejterujesz, wiec nie baldzo..
29-06-2009 01:55
Repek
    @Puszon
Ocena:
0
Masz jeszcze dziś i jutro. :D Między 9 a 10 można mnie zobaczyć z Panem Wóżkiem (ale bez kozy). :)

Pozdro, lecę do roboty :D
29-06-2009 08:11
Alkioneus
   
Ocena:
0
Chylę czoła
30-06-2009 22:04
Repek
    @Finał...
Ocena:
+2
...księgarnianiej epopei był iście piłkarski, jak mecze Lecha Poznań.

1. Najpierw złamałem klucz do biura.
2. Potem zrobiłem "przyjęcie pożegnalne" [ciacha i cukierki w kuchni dla wszystkich].
3. Następnie dostałem w prezencie od reszty zespołu "Kieszonkowy atlas kobiet", który czytałem przez poprzedni tydzień [polecam, świetne, blah, wróć, nie polecam niefeministom :)].
4. A na koniec przyszedł Franz Smuda. :D Co zrobił nie powiem, bo legenda by upadła.

Pozdrówka
30-06-2009 22:31
El Tejon
   
Ocena:
0
Repku, świetna notka, dziękuję.
Dziękuję też za ten wspólnie przepracowany miesiąc ( Jakbyście kiedyś chcieli zatrudnić repka, to polecam, sumienny i solidny współpracownik ).
O, wyczytałem, że DrugiejSzansy był, człowiek którego zawsze chciałem poznać a nigdy nie było okazji, cóż trudno, może następnym razem. A to nie Franz, tylko jego żona, legenda niezagrożona.


30-06-2009 23:13
Repek
    @El Tejon
Ocena:
0
No to witka. :)

--

To zależy o czym mówisz w związku z Franzem. Bo mnie nie o jego żonę chodziło, ale o to, co zrobił, gdy nikt nie patrzył. :P

Co do tej sumienności... Przydał mi się ten tydzień, bo w tej właśnie kwestii - mam nadzieję - nieco się podciągnąłem. Zobaczymy, na ile wystarczy.

Pozdro
30-06-2009 23:31
~Kolejorz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
... jutrzejszy Super Express napisze: Smuda w Cracovii! :)
01-07-2009 10:25
Repek
    @Kolejorz
Ocena:
0
Chyba tak bardzo się nie zniży. :D

Z tego co wiem - robi sobie pół roku przerwy.

Pozdrówka
01-07-2009 10:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.