» Blog » Kagematsu, ocal nas!
13-09-2010 00:17

Kagematsu, ocal nas!

W działach: RPG | Odsłony: 1

Kagematsu, ocal nas!
Dla nida

Nie jestem fanem gier indie (tego, co stereotypowo kryje się za tym terminem). To znaczy – nie byłem fanem tego, co się o nich opowiada, ani nie porwało mnie to, w co grałem. A grałem raz, z dzisiejszym – dwa. Wciąż nie jestem fanem gier indie. Jestem fanem Kagematsu.


W indiasach (stereotypowo postrzeganych) przeszkadza mi w zasadzie to, co kręci fanów. Ograniczony setting, sprofilowanie na jedną konwencję, mocno uwypuklona mechanika i tak dalej. Widzę, co może być w tym fajnego, ale to po prostu nie jest moje erpegowanie. Raczej wolę patrzeć, jak rozwiązania z indiasów wchodzą do mainstreamu i wzbogacają moje erpegowanie.

Na rzadkie wyprawy na indiasowe pola zabiera mnie niekwestionowany – przynajmniej dla mnie, a jak dla kogoś nie, to się nie zna – autorytet w tej materii, czyli nid, znany też jako Juliusz. Fajnie gra się z ekspertem, który czuwa nad rozgrywką i nie przynosi na sesję jakichś totalnych szitów. Z Kagematsu istniało pewne ryzyko, bo nid wcześniej w to nie grał. Razem z Magdą i Kadu podjęliśmy ryzyko.

Stałem się fanem Kagematsu, załóżcie grupę na fejsbuku.

Gra jest prosta jak konstrukcja katany. Jesteśmy w Japonii, w roku 1572 (nie pytajcie). Naszej wiosce zagraża Wielkie Niebezpieczeństwo. Na szczęście właśnie nawiedził ją słynny Kagematsu, który nas uratuje. To znaczy, uratuje nas, jeśli nas pokocha i obieca nas bronić. Przecież nie zostawi prostych, lecz nadobnych chłopek w potrzebie. Ano tak – w Kagematsu gra się postacią przeciwnej płci! Do jak zabawnych genderowych zabaw to może prowadzić, nietrudno się domyślić, choć autorka sugeruje, by w grupie była jednak przynajmniej jedna kobieta (wcielająca się w Kagematsu).

Ano tak – autorka. Nie licząc Jennifer Wick, to pierwsza gra RPG, w którą grałem, jaką (współ)tworzyła kobieta, Danielle Lewon. Czuję się podwójnie ubogacony.

Na wielce przystojnego Kagematsu można oddziaływać swoim urokiem lub niewinnością, wymuszając na nim różne romantyczne zachowania i obniżając poziom strachu. Każdy zdobyty afekt (uśmiech, skradzione spojrzenie, podarunek lub tarzanie się po sianie) pozwala też na desperackie chwyty opierające się na emocjonalnym szantażu. Ostateczny cel to nakłonienie ronina, by uratował wioskę przed Wielkim Niebezpieczeństwem. Mechanika sprawdza się świetnie, choć nie omieszkaliśmy wprowadzić małego home rule'a.

Grając Hanako, córką kowala o wielkim bicepsie porównywalnym jedynie z jej urodą i niewinnością, przypominającą pracowniczki huty z Księżniczki Mononoke, miałem masę frajdy. Razem ze zmysłową mniszką, którą grał Kadu, i twardą charakterem zielarką, w którą wcielał się nid, zadręczaliśmy biednego Kagematsu (czyli Magdę), aż – dosłownie i w przenośni – wyzionął ducha. Sorry, Kage – grunt, że wioska została uratowana.

Sesja poszła sprawnie. Nie rozwlekaliśmy dialogów, więc zajęła trochę ponad dwie godziny (zakończone obgadywaniem jej przy coli i kubełku KFC). Przekazywanie sobie scen przebiegało naprawdę dynamicznie, jak rzadko kiedy zdarza się na sesjach. Było sporo humoru, ale i zabawy mechaniką oraz klecenia spójnej historii. O to ostatnie zawsze najtrudniej, a w opowieści o Wiosce Płonących Kamieni wyszło naprawdę świetnie.

Jeśli przy jakiejś edycji Orient Expressu usłyszycie o Kagematsu – nie wahajcie się ani chwili.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

MEaDEA
   
Ocena:
+6
Chłopaki fenomenalnie sprawdzili się w rolach wieśniaczek :D Byli niesamowicie pociągający i Kagematsu miał trudny wybór ;)

Mnie oczywiście grało się obiektem westchnień wspaniale, ale kobieta grająca facetem to norma. Natomiast faceci grający podrywającymi BNa laskami to już nowum!

Dzięki za super zabawę!
13-09-2010 00:27
nid
   
Ocena:
+4
Dzięki za grę i miłe słowa ;-)

Nie mamy jeszcze rozpiski OE na Inne Sfery (koniec września, Wrocław), ale nawet jeśli nie wpiszemy tam Kagematsu, na pewno będę miał ze sobą grę na konwencie, jeśli ktoś chciałby zagrać.
13-09-2010 01:20
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1
Repku (et consortes :P ) - poszukaj(cie) sobie takiego systemu jak Macho Women With Guns (wersji oryginalnej, ewentualniet d20).
13-09-2010 09:19
~[...]

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Nie licząc Jennifer Wick, to pierwsza gra RPG, w którą grałem, jaką (współ)tworzyła kobieta, Danielle Lewon. Czuję się podwójnie ubogacony."

JW winna być w cudzysłowie, poza tym- gratuluję, że udało Ci się w Nią zagrać- imponujący wyczyn :D

Pozdrawiam
13-09-2010 10:26
Repek
   
Ocena:
0
@anonim
JW winna być w cudzysłowie,

Dlatego piszę (współ-). Gdy myślałem o polskim rynku przyszło mi do głowy bardzo mało pań, które pisały RPGi. Wydawałoby się, że na świecie w mainstreamie czy nawet w indie będzie tego znacznie więcej, a tutaj zonk.

EDIT: A, dopiero teraz załapałem, że czepiasz się małego błędu gramatycznego. NO, zagranie W JW to byłoby coś. John nie ma już nic przeciwko, ale nie wiem, jak jej nowy partner tudzież - co gorsza - moja żona.

Pozdro
13-09-2010 12:10
nid
   
Ocena:
+1
Bu, mój komentarz został zjedzony :(

Adam: wydaje mi się że MWwG jest dość odległe od Kagematsu, poza tym że gra się w nim kobietami (w Kagematsu inwersja idzie dalej, bo jedyna postać męska jest grana przez kobietę). Popraw mnie jeśli się mylę, ale MWwG to taki dość typowy produkt czysto komediowy, w klasie z Toonem czy Teenagers from Outer Space, z Długimi i Śmiesznymi Nazwami, około-Riftsowym wrzucaniem wszystkiego co jest pod ręką do settingu oraz laskami w bikini polującymi na męskie szowinistyczne świnie. W Kagematsu interakcje społeczne postaci są bardzo subtelne, w ogóle nie mieliśmy pulpy (w jakimś sensie może się naturalnie pojawić, ale będzie znacząco inna niż w grach takich jak MWwG), erotyka explicite pojawiła się tylko w jednej scenie. Z rzeczy które zdobywa się od Kagematsu, większość do uśmiechy albo spojrzenia albo chwila razem - pocałunek jest jedną z trudniejszych (niejako na drabince kolejnych rzeczy do zdobycia, siódmy z dziewięciu). Więc wychodzą dość delikatne podchody społeczne. Wydaje mi się więc, że biorąc pod uwagę typ interakcji społecznych, Kagematsu jest lata świetlne od MWwG.


repku: patrząc na półkę, oprócz Steal Away Jordan widzę jeszcze 1001 Nights Meg Baker (żony Vincenta). Rzeczywiście niewiele.

Z rzeczy których nie mam, to:
- Anna Kreider (która zilustrowała Kagematsu) wydawała jakiś czas temu dodatek do Polaris w settingu rekonkwisty, i teraz przepisuje go tak, żeby był stand-alone product;
- niedawno jakąś tam popularnością (dużą jak na indie getto) cieszy się Blowback, szpiegowska gra Elizabeth Shoemaker;
- no i jest naturalnie Emily Care Boss, która napisała m.in. kilka gier o relacjach (rozmawialiśmy o nich kiedyś na Falkonie) i jest jedną z osób za RPGirl Zine;
- Kat Miller jest autorką (razem ze swoim mężem) gry Serial Homicide Unit, o tropieniu seryjnego mordercy;
- jakiś czas temu na konwentach pojawiało się stoisko Pirate Jenny, sprzedające tylko gry napisane przez designerki.

Więc jest ich trochę, ale wciąż znacząco mniej niż mężczyzn. Nie wiem też, jak jest w mainstreamie - przypomina mi się że jest Jennifer Brozek od Cortexu, i Margaret Weiss (ale o ile wiem, ona nie pisze gier, raczej przykłada do nich swoje logo), i naturalnie Jenna Moran od Nobilis. Ale kiedy zastanawiam się nad znanymi deisgnerami, w ogóle nie mogę sobie przypomnieć kobiet - Stafford, Petersen, Costikyan, Tweet, i tak dalej, sami faceci. Np. uderza mnie to, że kiedy przeglądam blogosferę old-schoolową, w ogóle nie trafiam na kobiety - jako blogerów, czy graczy, czy jako osoby z którymi robi się wywiady, chociaż było kilka edytorek w TSR i w ogóle.
13-09-2010 13:43
Repek
   
Ocena:
+2
Bu, mój komentarz został zjedzony :(

Zawsze ctrl+c przed wrzutą - na wszelkie wypadek. :P

A jak z autorkami w Polsce? Ja tak z marszu tylko autorkę Poza czasem, Katarzynę 'Thilnen' Ruszkowską, kojarzę oraz Małgorzatę Majkowską przy Crystalicum. Niestety, obie gry kariery nie zrobiły, więc skończyło się na raptem 3 książkach.

Ktoś jeszcze komuś świta?

Pozdrówka
13-09-2010 14:20
nid
   
Ocena:
0
Może jakoś lepiej jest na polu scenariuszy? O ile pamiętam, scenariusze Joanny Szaleniec są powszechnie dość wysoko cenione (i chyba dodatek Szaleńców do Earthdawna w końcu wyszedł drukiem w GGFF, prawda?). Czy są jakieś inne, hm, znane autorki scenariuszy - niekoniecznie aktywne teraz, ale w okresie rozkwitu tego sposobu grania, kiedy MiM był wydawany?
13-09-2010 14:50
Repek
   
Ocena:
0
IMO ze scenarzystkami jest równie słabo. Wystarczy spojrzeć na uczestniczki konkursów i osoby publikujące w necie. Pustynia.

Pozdrówka
13-09-2010 15:01
   
Ocena:
0
A co ma w takim systemie zrobić biedny Slann, który lubi gracz postaciami kbiecymi, lubiącymi kobiety :)
13-09-2010 17:45
Repek
   
Ocena:
+2
@slann
Grasz facetem lubiącym facetów. :)

Pozdro
13-09-2010 18:26
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Brzmi jak zabawna planszówka :P
13-09-2010 19:44
~DW

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie ma to jak oprzeć system RPG na stereotypach płciowych i kulturowych, no brawo.
13-09-2010 22:43
kaduceusz
   
Ocena:
+1
Repek, mówisz i masz:
http://www.facebook.com/pages/Kage matsu-the-RPG/337981990176

Bardzo udana gra, zasłużona nagroda indiaska roku. Mimo moich obaw grało się bardzo dobrze, polecam wszystkim fajnym erepgowcom :-)
14-09-2010 10:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.