11-06-2010 12:42
Waka waka!
W działach: Piłka nożna | Odsłony: 1
Uwaga: notka fanbojska, dla tró kibiców. Joykillerów i ludzi nierozumiejących, że piłka nożna to nie sprawa życia i śmierci, ale coś znacznie poważniejszego, uprasza się o niekomentowanie.
Na początek ogłoszenie: nie będzie typera jak podczas Euro. To znaczy, ja go nie robię. Wystarczy jedna fanowska akcja naraz. Ale jak ktoś ma ochotę podliczać typy z ponad 60 spotkań – to ja bardzo chętnie potypuję. :P Możemy nawet pomyśleć o jakichś polterpunktach lub innej nagrodzie dla organizatora.
Dla ewentualnego ochotnika/ochotniczki – tak to wyglądało dwa lata temu.
Jest taka grupa na FaceBooku, która zowie się "Wiosno, nap...!" Wiosna średnio się z tego miłosnego zadania w tym roku wywiązała, można wręcz powiedzieć, że sprawę skochała. W tym lejącym się z nieba żarze, w którym grzęźnie praca i wieszają się kompy, jest jedna pocieszająca sprawa: koktajl truskawkowy Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej!
Zaczynamy trzydziestodniowe święto. Nie wiem, jak Wam, ale mnie wydaje się, że to mogą być bardzo ważne mistrzostwa. Właśnie ważne, co nie musi przekładać się na ich atrakcyjność (tu zawsze na dwoje babka wróżyła). Dlaczego ważne?
Bo w Afryce. Tyle i aż tyle. Miała swój mundial Azja, ale organizacja takiej imprezy w bogatych Korei i Japonii to zupełnie inna bajka. Wczorajszy koncert Kick-Off pięknie, a momentami wstrząsająco, pokazywał tę różnicę. MŚ w RPA są trochę jak kolejny ważny punkt długiego procesu, który trwa i trwał będzie jeszcze długo. Postawiłbym go w jednym szeregu z Rokiem Afryki (i w ogóle kończeniem się kolonializmu) i końcem apartheidu. RPA jako lider znacznej części kontynentu (ekonomiczny i symboliczny) idealnie pasuje do roli gospodarza najważniejszej imprezy sportowej na świecie. Symbolicznie te MŚ stawiają kropkę, po której trzeba będzie zacząć nowe zdanie.
Fajnie, że zdecydowano się na Afrykę. Pomimo obaw o bezpieczeństwo, organizację, vuvuzele (chyba będę oglądał w stoperach), słabą frekwencję na trybunach. Nawet jeśli stała za tym koniunktura, to była ważna i odważna decyzja. Podobna do tej, która (poza kasą Surkisa) wyróżniła Ukrainę i Polskę. Piłka nożna na poziomie narodowym bardzo takich gestów potrzebuje. Wczorajsza radość i duma Afrykańczyków (tańczący Desmond Tutu rządził) bardzo przypominały naszą radość po decyzji Platiniego. To pozwala mieć też nadzieję, że za dwa lata będziemy równie dumni. Podobnie jak Afrykańczycy – mamy z czego. W końcu najważniejsze jest to, by zbudować stadiony, posiać trawę i rzucić kilka piłek. Messi i kumple będą wiedzieli, co z nimi zrobić.
FIFA od wielu lat stara się podkreślać jednoczącą siłę futbolu, jego uniwersalność, edukacyjny wymiar. W Afryce te hasła brzmią naprawdę mocno, nawet jeśli pamięta się o masowym handlu piłkarzami z Czarnego Lądu. Tak czy siak, kto wie, może te MŚ odniosą lepszy skutek niż milenijne cele rozwoju ONZ? Może już odniosły?
I tyle patosu oraz idealistycznych nadziei. Pierwszy mecz (Bafana Bafana – Meksyk) za niecałe cztery godziny. Na deser więc oficjalna piosenka MŚ. Nie jestem fanem Shakiry (Sonisphere już we wtorek!), ale tegoroczny hymn fajnie pasuje do afrykańskiego klimatu.
Choć oczywiście do najlepszego Ricky’ego mu daleko...
PS. I pomyśleć, że w Afryce jest zima... Jak któryś zawodnik wyjdzie na boisko w rękawiczkach, to w ramach protestu zjem kilo lodów.
PS2. Ciekawy zbieg okoliczności (?). Właśnie się zorientowałem, że główny bohater Wiecznej wojny nazywa się Mandella. To się nazywa spostrzegawczość, facepalm.
Na początek ogłoszenie: nie będzie typera jak podczas Euro. To znaczy, ja go nie robię. Wystarczy jedna fanowska akcja naraz. Ale jak ktoś ma ochotę podliczać typy z ponad 60 spotkań – to ja bardzo chętnie potypuję. :P Możemy nawet pomyśleć o jakichś polterpunktach lub innej nagrodzie dla organizatora.
Dla ewentualnego ochotnika/ochotniczki – tak to wyglądało dwa lata temu.
Jest taka grupa na FaceBooku, która zowie się "Wiosno, nap...!" Wiosna średnio się z tego miłosnego zadania w tym roku wywiązała, można wręcz powiedzieć, że sprawę skochała. W tym lejącym się z nieba żarze, w którym grzęźnie praca i wieszają się kompy, jest jedna pocieszająca sprawa: koktajl truskawkowy Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej!
Zaczynamy trzydziestodniowe święto. Nie wiem, jak Wam, ale mnie wydaje się, że to mogą być bardzo ważne mistrzostwa. Właśnie ważne, co nie musi przekładać się na ich atrakcyjność (tu zawsze na dwoje babka wróżyła). Dlaczego ważne?
Bo w Afryce. Tyle i aż tyle. Miała swój mundial Azja, ale organizacja takiej imprezy w bogatych Korei i Japonii to zupełnie inna bajka. Wczorajszy koncert Kick-Off pięknie, a momentami wstrząsająco, pokazywał tę różnicę. MŚ w RPA są trochę jak kolejny ważny punkt długiego procesu, który trwa i trwał będzie jeszcze długo. Postawiłbym go w jednym szeregu z Rokiem Afryki (i w ogóle kończeniem się kolonializmu) i końcem apartheidu. RPA jako lider znacznej części kontynentu (ekonomiczny i symboliczny) idealnie pasuje do roli gospodarza najważniejszej imprezy sportowej na świecie. Symbolicznie te MŚ stawiają kropkę, po której trzeba będzie zacząć nowe zdanie.
Fajnie, że zdecydowano się na Afrykę. Pomimo obaw o bezpieczeństwo, organizację, vuvuzele (chyba będę oglądał w stoperach), słabą frekwencję na trybunach. Nawet jeśli stała za tym koniunktura, to była ważna i odważna decyzja. Podobna do tej, która (poza kasą Surkisa) wyróżniła Ukrainę i Polskę. Piłka nożna na poziomie narodowym bardzo takich gestów potrzebuje. Wczorajsza radość i duma Afrykańczyków (tańczący Desmond Tutu rządził) bardzo przypominały naszą radość po decyzji Platiniego. To pozwala mieć też nadzieję, że za dwa lata będziemy równie dumni. Podobnie jak Afrykańczycy – mamy z czego. W końcu najważniejsze jest to, by zbudować stadiony, posiać trawę i rzucić kilka piłek. Messi i kumple będą wiedzieli, co z nimi zrobić.
FIFA od wielu lat stara się podkreślać jednoczącą siłę futbolu, jego uniwersalność, edukacyjny wymiar. W Afryce te hasła brzmią naprawdę mocno, nawet jeśli pamięta się o masowym handlu piłkarzami z Czarnego Lądu. Tak czy siak, kto wie, może te MŚ odniosą lepszy skutek niż milenijne cele rozwoju ONZ? Może już odniosły?
I tyle patosu oraz idealistycznych nadziei. Pierwszy mecz (Bafana Bafana – Meksyk) za niecałe cztery godziny. Na deser więc oficjalna piosenka MŚ. Nie jestem fanem Shakiry (Sonisphere już we wtorek!), ale tegoroczny hymn fajnie pasuje do afrykańskiego klimatu.
Choć oczywiście do najlepszego Ricky’ego mu daleko...
PS. I pomyśleć, że w Afryce jest zima... Jak któryś zawodnik wyjdzie na boisko w rękawiczkach, to w ramach protestu zjem kilo lodów.
PS2. Ciekawy zbieg okoliczności (?). Właśnie się zorientowałem, że główny bohater Wiecznej wojny nazywa się Mandella. To się nazywa spostrzegawczość, facepalm.